poniedziałek, 16 grudnia 2013

Four

Spojrzałam na blondyna robiąc wielkie oczy. Czy on właśnie powiedział, że nie mogę wyjść?
-Słucham???- uniosłam brwi zakładając ręce na piersi.
-Kochanie, jak będziesz się stawiać, to skończymy tą jakże miłą rozmowę i przejdziemy do tej mniej miłej. - Powiedział spokojnym głosem, jak człowiek może tak szybko zmieniać postawy?
-Nie jestem twoim kochaniem. -warknęłam na co zaśmiał się głupkowato pod nosem po czym obleciał wzrokiem ludzi dookoła, jakby sprawdzając czy wszystko w porządku. Zatrzymał oczy na mnie i niemal mogłam dostrzec jak zmieniają barwę z błękitu na granatowy.Przeszły mnie ciarki i speszyłam się, głupi chłopak! Głupie oczy! Głupi Dangerous!
-Umówmy się tak, złotko. -Podszedł do mnie powoli, chciałam odejść, ale czułam jakby coś trzymało mnie przy ziemi i nie mogłam się ruszyć.Przełknęłam ślinę czując na twarzy jego ciepły oddech.
-Będziesz trzymać język za zębami, a nic Ci się nie stanie.- Wyszeptał mi do ucha, sprawiając, że zadrżałam. Patrzyłam się na wprost pustym wzrokiem, czując jak moje serce bije coraz szybciej.
-Zrozumiano?- warknął, ściskając ręką moje biodro. Kiedy on mnie chwycił? Boże, nawet nie zorientowałam się...
Kiwnęłam lekko głową, jednak chwycił mnie mocniej i poczułam miękkie wargi na uchu.
-Grzeczna dziewczynka.- Wyszeptał i musnął ustami moją szyję, podczas gdy ja, stałam sparaliżowana.
Odsunął się po chwili i spojrzał na mnie, zmuszając tym samym bym przeniosła swój wzrok na jego oczy. Już nie były granatowe, powoli odzyskiwały swoje piękno.
Piękno? Jezus, Amanda! Nie, on wcale nie ma pięknych oczu. TY się go BOISZ!
Rozejrzałam się speszona wokół i aż zachłysnęłam się powietrzem, nigdzie nie widząc Jess, ani Harrego.
-Nie bój się, jest bezpieczna póki jest z Harrym.- Usłyszałam TEN głos za sobą i szybko odwróciłam się, niezdarnie wpadając na chłopaka. Zaśmiał się, gdy błyskawicznie odskoczyłam od niego przestraszona.
-Chcę jechać do domu. -Ucięłam krótko, nie wiedząc gdzie się podziać.
Miałam tylko nadzieję, że rzeczywiście nic nie stanie się Jessice, jeżeli Harry należy do Dangerous, a Niall stwierdził że nic jej nie będzie, to muszę mu uwierzyć. Nie mam  wyjścia.
-Odwiozę Cie. - Powiedział nawet na mnie nie patrząc po czym ruszył w stronę domu.
Ehe, i co teraz? mam za nim iść, czy co?
-Niall! - Krzyknęłam, ale nawet się nie obrócił.
YGHHHHH.
Podbiegłam szybko w jego kierunku omijając ludzi, na szczęście zatrzymał się przy kilku kolesiach.
-Niall!- Krzyknęłam, szarpiąc go za ramię by się odwrócił.
Kilku chłopaków spojrzało na mnie z uniesionymi brwiami, jakbym co najmniej kogoś zabijała.
Obrócił się mrużąc oczy i zacisnął wargi w jedną, wąską linie.
Kurwa.
-Czego?- Warknął niskim głosem.
Kurwa, kurwa, kurwa. Gdzie moja pewność siebie? Nagle obleciał mnie strach. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, czując jak jego oczy wypalają we mnie dziurę, patrzałam na niego przestraszonym wzrokiem, czując wielką gulę w gardle.
-Oddychaj.- Nawet nie zorientowałam się, że wstrzymuję oddech. Zachłysnęłam się powietrzem, gdy stanął krok bliżej i pochylił się lekko do mojej twarzy.
-Teraz grzecznie poczekasz, aż skończę rozmowę. - powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu, a ja stałam jak kołek.
Odwrócił się ponownie do kilku chłopaków, a ja wycofałam się kilka kroków i nerwowo bawiłam się końcówkami włosów. Przyjrzałam się tym trzem, jeden z nich był niewiele niższy od blondyna, miał krótkie, brązowe włosy i nie wydawał mi się być bandziorem, ale cóż, pozory mylą.
Drugi zaś był ciemniejszej karnacji, w lewym uchu miał czarny kolczyk, a kruczoczarne włosy miał postawione na żel. Zauważyłam, że też ma nie mało tatuaży, wokół szyi dostrzegłam jakieś wzory, a na kawałku odsłoniętej ręki były jakieś znaki.
Trzeci chłopak, był z kolei trochę wyższy od Nialla, ale za to był słabszej postury. Szatyn miał granatowe spodnie i Vansy, ale chyba nie miał skarpetek, bo dostrzegłam gołe kostki.
Po kilku minutach czekania, zauważyłam jak ściskają sobie dłonie i podśmiechują się pod nosem, zerkając na mnie.
Super, śmiejcie się z przestraszonej dziewczyny, która popełniła wielki błąd przyjeżdżając tutaj i pewnie popełnia go drugi raz, jadąc z jednym z Dangerous do domu.
-Chodź. -Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę bramy.
Czułam na sobie spojrzenia dziewczyn w krótkich spódniczkach, patrzyły na mnie z pogardą, jakbym zabiła ich rodziny, co najmniej.
Wyszliśmy przed dom, szłam obok blondyna, ściskającego moją dłoń, aż do czasu gdy dotarliśmy pod czarnego Range'a. Otworzył mi drzwi i skinął ręką żebym wsiadła, tak też zrobiłam. Zapięłam od razu pas, gdy ten okrążył samochód i wskoczył zwinnie na miejsce kierowcy.
-Nie zapinasz pasa?- Zapytałam cicho, gdy wyjechaliśmy na ulicę.
Zaśmiał się głośno i pokręcił głową, rozbawiony, jakbym rzuciła jakimś kawałem o blondynce.
-O mnie się nie bój, maluchu. -powiedział ze śmiechem.
Wzruszyłam ramionami i oparłam głowę o szybę, czując narastające zmęczenie.
-Wiesz, gdzie jechać?- zapytałam, gdy wyjechaliśmy na główną drogę.
-O to się nie martw.- Uciął krótko, więc stwierdziłam, ze nie powinnam się wiecej odzywać.

2 komentarze:

  1. Grrr... Taki groźny aż mnie wystraszył :)
    Ciekawe gdzie poszła Jess...

    OdpowiedzUsuń
  2. 10 lat szukania tego dzieła...nie no płacze

    OdpowiedzUsuń