środa, 6 sierpnia 2014

36

To było straszne. No bo... Kto by chciał widzieć swojego tatę obściskującego się z jakąś blond dziunią? Ugh. 
Siedzę na kanapie w salonie Nialla i piję piwo z sokiem. Taaa... Nie łatwo było mi postawić na swoim i wziąć je, gdy blondyn cały czas siedział mi na głowie, zabraniając tego. Moje szczęście w tym, że pojechał do jakiegoś Tomlinsona zobaczyć co z jego autem. 
-Hej, piękna!- Harry... 
-Cześć. -uśmiecham się lekko i dalej sączę przez słomkę jasne piwo.
Kanapa ugina się, gdy ten wskakuje obok mnie z rozpędu. Wywracam oczami i wpatruję się w ekran telewizora na przeciwko nas.
-Chce Ci się tak siedzieć w TAKI upalny dzień?- pyta i opiera się szelmowsko o oparcie kanapy.
-Dzięki, dobijaj mnie bardziej, Styles...- furczę i odstawiam kufel na stół, po czym wstaję.
-No ej, ale taka jest prawda. Co Ty tu jeszcze robisz, skoro basen woła "chodź do mnie!". 
Chłopak śmieje się, a ja po chwili też dołączam. Ma racje, tylko... 
-Nie mam stroju. -nagle mój zapał gaśnie.
-No to jedźmy po niego.- wstaje z kanapy i bierze ze stolika kluczyki od BMW. 
Mam nadzieję, że Niall mnie nie zabije... 
-Ok.- niepewnie zgadzam się i wychodzimy z domu. 
Czekam chwilę przy bramie, aż w końcu brunet podjeżdża czarnym BMW X6. Wow. Pakuję się na siedzenie pasażera i nim zdążam zamknąć drzwi, ten już rusza z piskiem opon. 
-Może trochę spokojniej?- proponuję unosząc brew, gdy już usiadłam wygodnie. Ten w odpowiedzi tylko uśmiecha się cwanie i dodaje gazu, przejeżdżając na czerwonym świetle. 
Boże, błagam... Ja chcę żyć! 


-Am!- Odwracam głowę w stronę domu, gdy słyszę głos blondyna. 
-Na dworze!- krzyczę i ponownie zanurzam się pod wodę, po czym podpływam niczym syrena do brzegu basenu. 
Chłopak wchodzi na taras z zaciśniętą szczęką, na chwilę zatrzymuje się i uchyla nieświadomie usta. Jednak po chwili wraca do siebie i podchodzi szybkim krokiem do basenu. 
-Czyś Ty zwariowała?!- syczy, kucając przy mnie. 
Marszczę brwi, nie bardzo wiedząc o co chodzi. 
-Ale co? 
Chłopak wstaje sfrustrowany i wyrzuca ręce w powietrze. 
-Amanda, ile razy mam ci, kurwa powtarzać, że masz do mnie dzwonić, gdy gdziekolwiek wychodzisz! A w tym przypadku, dodatkowo, kurwa, jedziesz z pieprzonym Stylesem w moim BMW! 
Chłopak krzyczy, a Harry, Zack i Zayn siedzą cicho na leżakach, tylko czasami wymieniają się spojrzeniami. 
Wywracam oczami i podciągam się na rękach, wychodząc z wody. 
-To przecież nic takiego.- wzdycham i biorę od niego ręcznik, który mi podaje. 
-Ostatni raz, zrobiłaś coś takiego...- przybliża się do mnie i zdejmuje Ray Bany z oczu. 
Rany, ogarnij się... 
-Daj spokój...- jęczę i zakrywam ciało ręcznikiem. 
-Amanda, do kurwy! -Okej, to mnie przestraszyło. 
Wygląda teraz trochę jak z jakiegoś horroru, serio. Jego oczy są szare, nie niebieskie, szare. Stary, wyluzuj... Zaraz go zęby rozbolą jak dalej będzie tą szczękę zaciskał. 
Podchodzę do niego i kładę obie dłonie na jego szyi, widzę, jak uważnie obserwuje moje ruchy. Przybliżam swoje ciało do jego, a gdy całkowicie do siebie przylegamy, staję na palcach i składam mały, czuły pocałunek na jego ustach. Jego ciało niemal od razu się rozluźnia.
1:0 dla mnie. 
-Nienawidzę Cie. -Mruczy i obejmuje mnie rękoma w talii. 
Uśmiecham się szeroko i przenoszę prawą dłoń na kark chłopaka i zaczynam go delikatnie masować. 
-Wcale nie. Ty mnie kochasz. -śmieję się, jednak po kilku sekundach dociera do mnie, co powiedziałam i szybko odsuwam się od niego. 
Wygląda na tak samo zdezorientowanego, jak ja. 
O, mój boże... Co ja narobiłam. 
-Erm... Idę... Się przebrać... tak... -jąkam się i szybkim krokiem kieruję się do domu.
-Do roboty. - słyszę jeszcze, jak nerwowo rozkazuje chłopakom, po czym wbiegam do pokoju na górze i siadam na łóżku. 
Moje serce wali niczym młot. Ja go kocham... 
Tak, kocham.
Nie mogę uwierzyć, że strzeliłam taką gafę... O, mój boże... Biorę głęboki oddech i staram się uspokoić. 
Niall... On... On zawsze był. Był dla mnie. Nie mogę mu zarzucić, że zostawił mnie samą, wystarczyło, że do niego napisałam, czy zadzwoniłam i starał się do mnie przyjechać. On... martwił się o mnie, w sumie, to traktuje mnie jak małe dziecko, co chwilę zwraca mi uwagę, czy nie będzie mi zimno, czy nie jestem głodna... Na początku bywał wredny i chamski, ranił mnie tak wiele razy, że teraz tego nie zliczę, ale teraz... Gdy z nim jestem, to zawsze jest za mało czasu, jak musimy się żegnać to czuję, jakby ktoś rozrywał mi serce na pół... On zawsze zabiera swoją połowę, którą mi ukradł... 
Cholera jasna... Potrząsam głową i wstaję, zdejmując z siebie ręcznik.Ściągam mokry strój kąpielowy i ubieram czystą bieliznę, którą wzięłam ze sobą, by później założyć czarny, luźny top i spodenki z wyższym stanem. 
Dobra, Am! Weź się w garść, kobieto. 
Wychodzę z pokoju, po powieszeniu mokrych rzeczy w łazience, i schodzę na dół. 
-Zayn, pojedziesz Audicą, dogonię was za chwilę. -słyszę jego głos, a serce nie chce się uspokoić.
Widzę, jak Malik, Harry, Zack i kilku innych chłopaków kieruje się do wyjścia, a ten, na którym mi zależy stoi i przegląda jeszcze jakieś papiery. 
-Niall...- Mówię cicho, na co odwraca głowę i przygląda mi się. 
Cholera, powiedz coś, no! 
-Zaraz jadę. -odzywa się i mruży oczy w skupieniu, jakby czekał na moją reakcję. Oh, nie... 
Podchodzę do niego i wtulam się w jego klatkę piersiową, już po kilku sekundach obejmuje mnie mocno ramionami i czuję, jak całuje mnie w głowę. 
-Bądź ostrożny, dobrze?- mówię i wdycham jego piękny zapach.
-Zawsze jestem, maluchu. -głaszcze dłonią moje włosy, gdy ja rozpływam się w jego ramionach. 
Stoimy w ciszy, wtuleni w siebie, jakby to był nasz ostatni dzień... Ale nie, to nie jest ostatni dzień.
Nie może być... 
-Może... -zaczynam cicho i na chwilę odsuwam się, by na niego spojrzeć.- Mogę jechać z wami?- pytam niepewnie. 
-Nie.- od razu zaprzecza. 
-Ale...
-Powiedziałem, nie.- Puszcza mnie i zabiera wszystkie papiery ze stolika w jedną kupkę, całkowicie mnie ignorując.
-Proszę Cię! Nie masz pojęcia, jak bardzo się o Ciebie martwię, idioto! -krzyczę, czując jak po policzkach spływają mi pierwsze łzy. 
Chłopak odwraca się przodem do mnie i przez chwilę nic nie mówi. Otwiera usta, ale zamyka je, jakby nie wiedział co powiedzieć. Robi kilka kroków w moją stronę i bierze mnie w swoje ramiona. 
-Nie chcę Cie stracić...- mówię cicho, podciągając nosem. 
-Shhh.... -tylko uspokaja mnie, powoli kołysząc nas na boki.- Nie stracisz, obiecuję. 
Przygryzam dolną wargę i walczę sama ze sobą, jednak po kilku chwilach postanawiam się odważyć. 
-Kocham Cię... -szepczę i wycieram jedną ręką łzy. Chłopak odsuwa mnie delikatnie od siebie i wpatruje się w moje oczy, po czym pochyla się nade mną i całuje mnie przeciągle. Zcałowuje moje łzy, a następnie znów wraca na usta. 
-Wracam za parę godzin, maluchu... -mówi miękko i kolejny raz składa pocałunek na moich ustach. 
Kiwam głową i patrzę, jak bierze skórzaną, czarną kurtkę i wychodzi z domu...

wtorek, 8 lipca 2014

Thirty- fifth

-Coś nie tak? -odwracam głowę do chłopaka i marszczę brwi.
-Dlaczego?- pytam, nie wiedząc o co mu chodzi.
Jakiś czas po zjedzonym śniadaniu, ubrałam się i wyszłam na taras, gdzie usiadłam na bujanej ławce i po prostu wpatrywałam się w taflę wody w basenie. Po kilkunastu minutach dosiadł się do mnie Niall.
-Nic nie mówisz...- unosi kącik ust, a ja uśmiecham się lekko do niego i opieram głowę na jego ramieniu.
-Wszystko okej...- wzdycham.
Siedzimy w ciszy od dłuższego czasu, nie przeszkadzała mi ona dotychczas, jednak blondynowi zdaje się, że tak.
Milczenie to tekst, który często drugi człowiek interpretuje w zły sposób. Nie czuję się źle, po prostu mam kilka zmartwień na głowie...
Rodzice nie dzwonili od wczoraj, coraz bardziej zaczynają mnie traktować jak zwykłego lokatora domu, a nie jako ich córkę. W dodatku Niall jedzie dziś na ten cholerny wyścig. Próbuję zwalczyć ochotę pójścia na to całe widowisko, jednak czuję, że nie dam rady. Mam ogromną potrzebę bycia razem z nim, lepiej się czuję widząc, co się dzieje.
Bo nareszcie spotkałam w swoim życiu kogoś, kto je pokolorował. Nie jest już ono monotonne i nudne. Oczywiście, mam przyjaciół, ale każdy potrzebuje kogoś, kto go pokocha. Życie samotne jest totalnie bez sensu. Gdy spotykamy kogoś i przywiązujemy się do niego, wtedy dopiero- życie zaczyna mieć sens, łączy się z jakąś przyszłością. Mimo, że często przywiązanie boli, to ten ból uczy, jednak samotność uodparnia, uodparnia nas na jakiekolwiek uczucia, budujemy wokół siebie powłokę, której sami z czasem nie potrafimy przebić. W końcu, na drodze każdego z nas pojawi się ktoś wyjątkowy. Być może nie będziemy sobie zdawać z tego sprawy, jednak będzie on dla nas niczym Anioł. Anioł, który będzie czuwał nad nami, będzie darzył nas tym cudownym uczuciem, jakim jest miłość. Bo na miłość warto czekać całe życie, nawet jeżeli miałaby nastąpić na sam jego koniec.
-Maluchu...- słyszę szept przy swoim uchu, a po chwili czuję ciepłe usta na lewej skroni.
Podnoszę głowę i  prostuję się, siadając bokiem.
-Wiem, że się denerwujesz wyścigiem.-Mówi spokojnym głosem.
-Nie zaczynaj.- warczę i uderzam go dziecinnie w ramię.
-Taka cwana?- Mruży oczy i wstaje nagle, aż w ciągu kilku sekund jestem na jego rękach.
-Nawet o tym nie myśl!- krzyczę i zaczynam się wiercić. Czy on jest normalny?!
Robię wielkie oczy, gdy zbliżamy się do basenu.
-Niall!- krzyczę, jednak nim zdążam cokolwiek zrobić, czuję, jak lecę. Ląduję z głośnym pluskiem w wodzie. Szybko odbijam się od dna i wypływam na powierzchnię. CAŁA MOKRA.
Chłopak stoi na brzegu z cwanym uśmieszkiem na ustach i podpiera ręce na bokach.
To już było za wiele.
Podpływam do drabinki i wychodzę z basenu, nie odzywam się do niego ani słowem. Wyciskam wodę z mokrej koszulki i chlapię nią go, na co wybucha głośnym śmiechem.
-Kochanie, nie denerwuj się.- Drwi ze mnie.
Pierdol się, Horan.
Dobrze, że to lato. Wchodzę na taras i ściągam mokre buty, po czym kopię je z powrotem na trawę. Widzę, jak chłopak idzie w moją stronę, jednak nie reaguję na niego.
Wchodzę do domu i szybko idę przez salon w stronę schodów.
-Woah, aż tak Ci gorąco?- Zayn śmieje się, gdy widzi mnie w takim stanie.
-Spierdalaj.- syczę i wbiegam na górę, aż w końcu docieram do pokoju blondyna i z impetem trzaskam za sobą drzwiami.
Co za chuj.Mam ochotę go zabić. Zabawne, nie? Prędzej to on zabiłby mnie...
Zamykam drzwi do pokoju na klucz i zdejmuję z siebie mokrą koszulkę oraz szorty. Wrzucił mnie do wody, to teraz da mi swoje ciuchy. Podchodzę do komody i wyjmuję z szuflady szarą koszulkę, a z szafki niżej czarne spodenki koszykarskie.
Ma dureń szczęście, że mój telefon został na łóżku, bo gdyby się zamoczył to byłoby to równoznaczne z wyrokiem na blondyna.
Gdy zdejmuję stanik i wykręcam go specjalnie na pościel chłopaka, słyszę jak chce otworzyć drzwi.
-Maluchu, daj spokój. Otwórz. -Mówi spokojnym głosem, ale wiem, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu.
W miarę osuszony biustonosz zakładam z powrotem na siebie, a później wkładam koszulkę. Zdejmuję majtki i wyciągam z szafki parę ciemnych bokserek chłopaka. Trzask pięści w drewnianą powłokę drzwi rozlega się po pomieszczeniu.
-Odwal się!- krzyczę i wciągam na siebie spodenki. Mokre ciuchy niosę do łazienki i wrzucam je do kosza na pranie.       
Biorę do ręki telefon i odblokowuję ekran, oho. Jessica dzwoniła. Postanawiam wyrwać się stąd, więc dzwonię do przyjaciółki i siadam na skraju łóżka.
-W końcu! - wzdycha do słuchawki.
-Przyjedź po mnie, błagam.- jęczę, mając nadzieję, że spełni moją prośbę.
-Co? Gdzie? Czemu?
-Pod dom Nialla... Wyjaśnię Ci później.-wywracam oczami.
-Okej, niech Ci będzie. Następnym razem nie wywiniesz się, jak ja poproszę Cię o podwózkę!- Dziewczyna śmieje się a ja razem z nią. Po chwili podaję jej adres chłopaka i rozłączam się tuż po jej zapewnieniu, że już wyjeżdża.
Mam jakieś dziesięć minut, więc zabieram klucze od domu i chowam je do kieszeni spodenek, no cóż.
Odkluczam zamek i wyjmuję z niego klucze, a po chwili wychodzę i zamykam je z powrotem, biorąc pęczek kluczy ze sobą na dół.
Słyszę głos blondyna w salonie, więc idę tam i zastaję go na kanapie, obok Zayna. Mulat podnosi głowę, zauważając mnie, a zaraz po nim błękitne tęczówki zaczynają skanować moją twarz.
Chłopak robi szerokie oczy i widzę, jak przełyka z trudem ślinę.
co?
Rzucam mu klucze i idę do wyjścia, ignorując złośliwy śmiech Malika.
-Poczekaj, no. - Gdy stoję w progu drzwi wyjściowych, czuję uścisk na nadgarstku i chłopak obraca mnie przodem do siebie.
-Co?- pytam, nie patrząc na niego. Wciąż jestem na niego wkurzona!
-Przestań już... -wywraca oczami i zjeżdża dłonią niżej, łącząc nasze palce.
Przygryzam dolną wargę, próbując powstrzymać uśmiech, który za wszelką cenę chce wejść na moje usta.
Nim zdążam podnieść wzrok, usta chłopaka lądują na moich. Na początku całuje mnie delikatnie, nie mogę się oprzeć i oddaję pocałunek, przenosząc dłonie na jego kark.
Kurwa! Znowu wygrał!
Gdy blondyn próbuje dostać się językiem do moich ust, uśmiecham się szeroko i odsuwam od niego, ostatni raz całując malinowe wargi.
-Jesteś okropny. Ja tu próbuję być na Ciebie zła...- mówię i wywracam oczami na końcu.
Wpatrujemy się sobie w oczy, a zaraz potem odgarniam mu z czoła przydługie już włosy. Dziś nie zaczesał ich do góry, myślę, że tak wygląda dużo słodziej.
-Jadę do domu. -mówię, trzymając splecione dłonie na karku chłopaka.
-Ja Cie odwiozę.- patrzy na mnie z góry, jednak nie jestem już taka, jak wcześniej. Kiedyś bałabym się go i kiwnęła głową zgadzając się, teraz... Teraz jest inaczej. Mam swoje zdanie i trzymam się go, ufam Niallowi i darzę go dużym uczuciem, którego nie jestem w stanie opisać. Wiem, że mnie nie skrzywdzi.
Gdy mam odpowiadać, słyszymy zbliżający się samochód, odwracam głowę i widzę, jak przyjaciółka kręci głową z dezaprobatą i zatrzymuje się, nie gasząc silnika.
-Jak widzisz, mam z kim wracać.- uśmiecham się cwanie na co unosi poważnie brew.
-Czemu mi nie powiedziałaś, że zadzwoniłaś po nią ?- chłopak marszczy brwi i zaczyna się spinać pod wpływem nerwów.
Wywracam oczami i zaczynam delikatnie drapać palcami jego kark. Mam nad nim przewagę, jeżeli chodzi o ten gest.
-Czemu mnie wrzuciłeś do wody, chociaż nie chciałam?- Próbuję zrobić taką samą minę jak on, jednak nie udaje mi się to.
Podskakuję wystraszona, słysząc dźwięk klaksona.
-Lecę. Pa.- Posyłam mu uśmiech i wyplątuje się z jego objęć, po czym odwracam się i idę w kierunku samochodu.



-Nie żeby coś, ale serio, twój tyłek jest zajebisty w tych spodenkach.-mówi blondynka, gdy idę do domu.
-Ta, na pewno.-prycham.-nara piękna!- krzyczę i przesyłam jej całusa w powietrzu po czym naciskam na klamkę.
Gdy przekraczam próg, słyszę z kuchni jakieś głosy, marszczę brwi i idę tam powoli. Moje oczy robią się ogromne, gdy widzę to, co się dzieje kilka metrów przede mną.
Mój ojciec obściskujący przy blacie jakąś rudą żmiję.
-Co, do kurwy?!- unoszę głos, na co oboje od siebie odskakują, a on nie wie co ma zrobić.
-Amanda? Co ty tutaj... To... to nie tak... - próbuje się tłumaczyć.
Ja pierdole.
-Kim ona jest?- pytam, starając się utrzymać spokojny ton głosu, ale powoli nie wytrzymuję, no bo, jak, kurwa mam to zrobić?!
-To nieważne.- odpowiada mi surowym tonem, a ta ruda zdzira przygryza wnętrze policzka, opierając dupę o blat. Fuj. Już chyba nigdy na nim niczego nie zjem.
-Co?! Czy ty jesteś poważny?! Zdradzasz matkę?! Popierdoliło Cię już do reszty?- nic nie poradzę na to, że puściły mi nerwy.
-Nie tym tonem, gówniaro! Nie życzę sobie takich odzywek! -krzyczy, wymachując ręką.
Spierdalaj.
-Nie wierzę...- kiwam głową, nie wiedząc co powiedzieć.- Nie chce mi się na Ciebie patrzeć.- spluwam i wychodzę z kuchni.
 O, kurwa... Ojciec zdradza ją. Nie, nie, nie...
Wchodzę do pokoju i wyjmuję z szafy torbę. Pakuję do niej spodnie, bluzki i bieliznę. Czuję, jak moje oczy nabierają łez. Po chwili stróżki wody spływają po moich policzkach, a ja podciągając nosem, upycham ostatnie rzeczy.
Jak on mógł?!
Biorę głęboki oddech i zapinam zamek w torbie. Chowam do torebki portfel i inne pierdoły, po czym zbiegam ze wszystkim na dół.
-Co Ty robisz?- słyszę jego głos, gdy przechodzę obok kuchni.
-Wychodzę.- mówię, nie patrząc w tamtą stronę. Nie chcę go znać.
-Nigdzie nie idziesz, słyszysz?! -zaczyna krzyczeć i za mną iść. -Wracaj tu!
Trzaskam drzwiami i biegnę kawałek wzdłuż ulicy, wycierając dłonią mokre policzki. Zatrzymuję się przy przystanku autobusowym i kładę na ławce torby. Siadam na niej i opieram głowę o szybę, starając się uspokoić oddech.
Dlaczego zawsze dzieje się coś złego?
Klakson samochodowy powoduje, że podskakuję nagle i otwieram oczy. Przecieram je dłonią i widzę zdezorientowanego Harrego, za kierownicą w czarnym BMW.
-Co sie dzieje?!- wyskakuje nagle z auta, widząc za pewne moją twarz.
Kręcę głową, nie mogąc powiedzieć ani słowa. Mam wielką gulę w gardle i ciężki oddech.
-Chodź, zabieram Cie stąd.- mówi i bierze moje torby. Nie sprzeciwiam się, bo nie mam nawet na to sił. Chłopak pakuje rzeczy do bagażnika, a ja wstaję powoli i wsiadam do auta.
-Powiesz mi, co się stało?- pyta i patrzy na mnie, gdy ruszamy.
Przygryzam wargę i kręcę głową, czując jak napływają mi do oczu łzy. Wyjmuję komórkę, czując jak wibruje. Niall.
Nie mogę teraz z nim rozmawiać. Chcę posiedzieć w ciszy. Rozłączam połączenie i zamykam oczy, opierając się o fotel.
Telefon wibruje kolejny raz, a ja wciąż go ignoruję.
-Nie odbierzesz?- odzywa się chłopak prowadzący samochód.
Kręcę kolejny raz głową, a on wzdycha. 
-To Niall, prawda? -pyta, gdy telefon trzeci raz, zaczyna szaleć. Kiwam twierdząco głową.
-Lepiej odbierz, bo się nieźle wkurzy... -mówi i patrzy na mnie, jednak ja tylko wzruszam ramionami.
Po kolejnych kilku minutach jazdy, chłopak wjeżdża na podjazd domu gangu. Wiem, że Niall będzie zdenerwowany, że nie odbieram do teraz, ale nie martwię się o to.
W tym momencie mam ochotę go po prostu przytulić. Wychodzę z auta i nie dbam o swoje torby, idę po prostu do środka.
Wchodzę do salonu, gdzie w ciszy siedzi Zayn. Po jego minie mogę stwierdzić, że jest wkurzony ale nie zamierza tego pokazać.
Podnosi na mnie wzrok a następnie robi szerokie oczy.
-Gdzie...-zaczynam, jednak przerywam gdy chłopak wskazuje ręką w stronę biura.
Wzdycham i idę tam, mając nadzieję, że niczego nie rozwalił.
-Nie obchodzi mnie to, masz tam, kurwa jechać! -słyszę jak krzyczy.
Otwieram powoli drzwi i wchodzę do środka, a ten podnosi na mnie nagle wzrok i odkłada słuchawkę.
-Czemu, do kurwy, nie odbierasz telefonu?!- krzyczy, jednak ignoruję to i szybko podchodzę do niego, obejmując go w pasie i mocno się przytulam.
Przez sekundy nie wie co ma zrobić, jednak obejmuje mnie mocno.
-Hej, co jest?- pyta, gdy zaczynam łkać. Nie mogę się powstrzymać i wypłakuję się w jego białą koszulkę.
-Mój ojciec...-dławię się łzami.- on... on... zdradza mamę...- wybucham płaczem na co chłopak obejmuje mnie jeszcze mocniej.
-Shhhh...- szepcze i całuje mnie w głowę.

czwartek, 29 maja 2014

Thirty four

Nie jestem w stanie się nie ruszać. Czuję, jak gorąco rozpala mnie od środka, dyszę ciężko, gdy jego ręce przesuwają się na moje biodra, a potem palec wślizguje się pod cieniutką koronkę majtek.
O rany...
Chłopak wydaje z siebie głośny pomruk, pieszcząc ustami skórę mojego brzucha. Jęczę, starając się nie wydawać głośnych odgłosów, czując to słodkie doznanie. Matko, jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam...
-Jesteś taka delikatna...- szepcze i szybko podciąga się w górę, by złączyć nasze usta.
Nie mogąc się oprzeć, wplatam palce w jego włosy i podczas tańca naszych pożądliwych języków, ciągnę za nie. Wiem, że mu się to podoba, potwierdzają to jego pomruki.
Jego dłoń wsuwa się powoli TAM. Czuję, że zaraz eksploduję. Raz mi gorąco, raz zimno, mam dreszcze.
Cholera...
-Cudownie wilgotna...- kreśli małe kółeczka palcem wokół mnie. Boże... Szepcze mi w usta w przerwie między pocałunkami.
Matko przenajświętsza.... Serce wali mi niczym młot.
Gdy palce chłopaka próbując zdjąć ze mnie cienki materiał, w mojej głowie zapala się czerwona lampka.
-Niall...- odsuwam się jak tylko mogę, od jego rządnych władzy ust.
-Shh... Nie zrobię Ci krzywdy.- Mówi, patrząc błękitnymi tęczówkami w moje oczy.
Przygryzam dolną wargę, a on mruczy gardłowo i rzuca się na moje usta, nie dając mi dojść do słowa. Przygryza ją, pieszcząc później językiem całe moje podniebienie. Nie mogę powstrzymać jęków, czując coś tak szalonego.
Dłonią zaczyna sunąć z powrotem w górę, delikatnie pociąga za materiał w dół, odsłaniając moją pierś, nie zamierza się jednak długo męczyć z moim biustonoszem, bo unosi mnie do góry i łapczywie odpina zapięcie stanika i niemal zrywa go ze mnie, ponownie rzuca mnie na materac i zanurza twarz w zagłębieniu między moimi piersiami.
O rety...
 Jego palec wskazujący przesuwa się wokół mojej piersi, zataczając małe kółeczka na sutku. Powtarza to na drugiej i, o boże...
Moje dłonie zaciskają się na prześcieradle, wewnątrz mnie wszystko aż buzuje.
Czuję chłodny podmuch, gdy chucha zimnym powietrzem w moją klatkę piersiową, nagle, jego usta zamykają się na moim sutku i zaczyna go delikatnie ssać.
Zwijam się z rozkoszy, jęcząc i ciężko dysząc.
-Och... -odchylam głowę, jęcząc, gdy przechodzi z tymi czynami do drugiego sutka.
Całuje mnie mocno, gdy jego język w moich ustach tłumi moje jęki.
Teraz już wiem, czemu Jess tak się jara tymi całymi kontaktami zbliżeniowymi...
Niall spogląda na mnie z zadowoloną miną, a ja czuję, jak moja twarz jest cała czerwona.
-Jesteś taka piękna...- mruczy i znów mnie całuje.
Mam nierówny oddech, dyszę ciężko i... chcę więcej.
Jego ręce przesuwają się na biodra, aż w końcu jego palce wślizgują się za materiał majteczek i od razu zjeżdża dłonią w dół.
-Pragnę Cię...- sapie, gdy kreśli palcami małe kółka TAM.
-Niall...- mówię przepraszająco, jednak kręci głową i składa na moich ustach miękki pocałunek.
-Nie bój się... Tylko pozwól mi sprawić Ci przyjemność... -szepcze, niemal błagając.
Boże...
Kiwam twierdząco głową na co kolejny raz całuje mnie, i powoli kontynuuje swoje ruchy.
Jestem cała rozpalona, jego męskość jest tak twarda.... Czuję go całego, przy moim ciele.
Nagle wsuwa we mnie jeden palec, a ja wydaję z siebie krzyk, jednak zostaje on stłumiony w jego pocałunku. Gdy robi to ponownie, jęczę. Masuje dłonią moją łechtaczkę a ja znów krzyczę.
Wchodzi we mnie palcem coraz mocniej i szybciej, czuję jak w dole mojego brzucha, zaczyna wszystko bulgotać.
-Spróbujemy dwa...- mówi wolno, a wręcz szepcze w moje usta.
Dwa? Ale co, dwa?
Oh.
Wydaję z siebie głośny jęk, przygryzając jego dolną wargę, gdy czuję, jak wpycha we mnie dwa palce. Czuję na dole przyjemny ból, gdy wkłada je i wysuwa, raz, za razem.
Zamykam oczy, nie mając siły utrzymać ich dłużej otwartych.
-Niall...- jęczę, czując nieznane mi dotąd uczucie. Zaczynają mi drętwieć nogi.
-Dalej, maluchu...- sapie prosto w moje usta i coraz szybciej pracuje palcami.
O rety, co się ze mną dzieje?
Gdy mocno wbija we mnie swoje palce, czuję, jak rozpadam się na miliony malutkich kawałeczków, krzycząc głośno w jego usta. Mam zdrętwiałe ciało i potargane konwulsje. Całuje mnie mocno i powoli zaprzestaje swoich ruchów.
Boże, to było nadzwyczajne...
Wyjmuje swoje narzędzie zbrodni i podnosi je sobie do ust, a ja patrzę jak je oblizuje. Wciąż dyszę ciężko, po spełnionym orgazmie.
-Mhm... pyszne.- mruczy i kładzie się obok mnie, podpierając na łokciu.
Mam zamknięte oczy, czuję, jak powoli uspokaja mi się rytm serca i moja twarz przybiera naturalnego koloru.
-Hej... -słyszę jego delikatny głos i czuję jak odgarnia mi włosy z czoła.
Otwieram oczy i uśmiecham się. Muszę się uśmiechnąć. Nie mogę przestać, a on odwzajemnia go i pochyla się, składając miękki pocałunek na moim czole.
-To było...- zaczynam, ale nie potrafię tego wszystkiego ubrać w słowa.
-Nie ma za co.- śmieje się cicho i obsypuje delikatnymi pocałunkami moją szyję. Unoszę dłonie i kładę je na jego policzkach, podciągając go na wysokość mojej twarzy.
Taki piękny...
Przejeżdżam palcami po fakturze jego gładkiej skóry, odgarniam włosy z czoła i nie mogę się powstrzymać, przed położeniem palców na jego wargach.
Są tak zajebiście miękkie...
Podczas gdy ja skanuję wzrokiem jego całą twarz, po kawałeczku, on obrał sobie tylko jeden punkt do wpatrywania- moje oczy.
Jestem zmęczona, ale pragnę patrzeć na niego cały czas.
-Jesteś moja...- szepcze i pochyla się, całując mnie delikatnie.
-A Ty mój.- uśmiecham się lekko, gdy odsuwa się i unosi zabawnie brew.
-Twój.- powtarza i kolejny raz całuje moje czoło.
Ziewam przeciągle, co zauważa i kładzie się na poduszkę, podciągając mnie za sobą, po czym przykrywa nas cienkim kocem.
Jestem tak wyczerpana, że niemal od razu zapadam w sen, leżąc na klatce piersiowej blondyna. Jego delikatne ruchy dłońmi, którymi błądzi wolno po moich plecach, są niczym kołysanka.


Gdy się budzę, jest ciemno. Nie mam bladego pojęcia jak długo spałam. Przeciągam się pod kocem i... zaraz, zaraz.
Gdzie jest Niall?
Siadam na łóżku i mrużę oczy, by dostrzec coś więcej, prócz ciemności. Wyciągam rękę i po omacku staram się znaleźć komórkę, która powinna być na szafce nocnej, tuż przy łóżku. Niall zawsze ma drugi telefon i zawsze tu leży.
Wciskam guzik i rozświetlony ekran, razi moje oczy. Cholera, jest już druga w nocy.
Wstaję z łóżka i świecąc komórką, staram się znaleźć ciuchy. Widzę jakiś materiał, więc schylam się i podnoszę go, okazuje się to koszulka blondyna. Zakładam ją na siebie i kieruję się do wyjścia.
Idąc do drzwi, moje stopy wplątują się w coś, jak się po chwili okazuje-moją koszulkę.
Wychodzę z pokoju i schodzę na dół, trzymając się poręczy, bo jest strasznie ciemno.
Dopiero z salonu dochodzi jakieś światło. Marszczę brwi i idę tam wolnym krokiem, aż w końcu staję w wejściu i opieram się o ścianę, widząc jak pochylony Niall siedzi nad stertą papierów.  
Ze skupieniem pisze coś długopisem, a następnie kreśli linijkę na innej kartce. Nie mogę się powstrzymać, od wpatrywania się w jego cudowne ciało. Siedzi plecami do mnie, ma na sobie tylko spodenki koszykarskie.
Oh, boże..
-Czemu nie śpisz?- nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy spojrzał na mnie.
Kręcę szybko głową i powoli podchodzę do kanapy, na której siedzi blondyn. Związuję włosy gumką z nadgarstka i siadam obok niego.
 -Nie było Cię jak się przebudziłam...- wzruszam ramionami i podnoszę na niego wzrok.
-Muszę skończyć papierkową robotę.- wywraca oczami a następnie przelotnie całuje mnie w usta.
Moje serce wykonuje po raz tysięczny tego dnia, fikołka.
-Dużo Ci jeszcze zostało?- pytam i ziewam, zakrywając usta dłonią.
-Wracaj do łóżka.- ignoruje moje pytanie i mówi stanowczym głosem.
-Niall...- wzdycham i kładę rękę na jego umięśnionym ramieniu.
Ku mojemu zdziwieniu, chłopak zdejmuje ją z siebie i przykłada do ust, całując wnętrze mojej dłoni.
-Idź spać...- Jego głos jest miękki, ale wiem, że jest w nim nutka stanowczości.
-Nie zasnę bez Ciebie.- Przygryzam lekko dolną wargę, a on natychmiastowo łapie mnie za brodę i uwalnia ją z uścisku moich zębów, a następnie pochyla się i całuje mnie przeciągle.
-Nie rób tak. -Niemal syczy. -Idź na górę, zaraz przyjdę. -mówi, gdy odsuwamy się od siebie.
Kiwam głową i wstaję, jednak nim decyduję się odejść, wplątuję palce w miękkie włosy chłopaka i przeczesuje je chwilę.
-Pospiesz się. -szepczę i wracam do sypialni.


Rankiem, budzę się przez dzwoniący telefon. Warczę gardłowo i próbuję wstać, jednak nie mogę, bo jestem w mocnym uścisku ramion chłopaka.
Cholerny telefon!
Zdejmuję z siebie jego ramię, jednak od razu się budzi i przeciera dłonią oczy.
-Co jest?- pyta głosem przepełnionym poranną chrypką.
-Puść mnie, telefon dzwoni.- czy on jest głuchy?
Chłopak jęczy i uwalnia mnie ze swoich objęć, po czym przewraca się na brzuch i zdaje mi się, że ponownie zasypia.
Wyjmuję szybko komórkę ze spodenek i wciskam zieloną słuchawkę, widząc, że dzwoni przyjaciółka.
-Ostatni raz wybroniłam Ci dupę przed twoim ojcem. -warczy a ja mrużę oczy.
-Co? -szepczę, i spoglądam na chłopaka. Śpi...
-Gdzie Ty, kurwa jesteś?! Twój ojciec dzwonił wczoraj do mnie, bo ponoć nie odbierałaś telefonu, a ja, jak zwykle do cholery, musiałam nadstawić za Ciebie karku i wkręcić mu, że śpisz u mnie i się właśnie kąpiesz a komórki nie słyszałaś!- Ygh.
Wywracam oczami i wychodzę na palcach z pokoju, czując, że to nie będzie krótka rozmowa.
-Czy Ty mnie w ogóle słyszysz?!- kolejny raz wydziera się, aż muszę odsunąć komórkę od ucha.
Zamykam za sobą cicho drzwi i siadam na schodach.
-Tak, tak. Dzięki, Jess.- wzdycham i ziewam przeciągle.
Która to godzina?
-Gdzie Ty, u diabła jesteś, co?- pyta, a ja zagryzam wnętrze policzka, przypominając sobie wczorajszy wieczór.
-Erm... U Nialla....- mówię niepewnie i po chwili słyszę jak zaciąga się głośno powietrzem.
-SERIO?!- wręcz piszczy.
-No...- ucinam krótko.
-Aw.... moja mała dziewczyna już nie jest mała. -dziewczyna śmieje się, a ja mam ochotę jej przywalić.
-Zamknij się.- syczę, jednak po chwili zaczynam się śmiać razem z nią.
Słyszę skrzek otwieranych drzwi, więc obracam się szybko i widzę jakiegoś chłopaka, z wytatuowaną całą klatką piersiową, łącznie z szyją. Ma kolczyka w dolnej wardze i na lewej brwi...
Kto to, do cholery?
-Musimy się dzisiaj spotkać, opowiesz mi, co tam się działo.- chichocze podekscytowana, a ja nie mogę oderwać wzroku od groźnego spojrzenia nieznajomego.
Idzie w moją stronę wolnym krokiem, szurając bosymi stopami po podłodze.
-A Ty to...? -zwraca się do mnie grubym głosem.
Odsuwam komórkę od ucha i po odchrząknięciu próbuję opanować swój głos.
-Jestem... Am...- mówię na co marszczy brwi, a następnie macha na mnie lekceważąco ręką i mija mnie, schodząc po schodach.
-Jesteś tam? HALO! -słyszę krzyk przyjaciółki, który przywraca mnie na ziemię.
-Tak, tak. Przepraszam. Zadzwonię do Ciebie później, pa.- rozłączam się, nie dając jej dojść do słowa. Tata dzwonił?
Sprawdzam połączenia i... cholera!
Mam osiem nieodebranych telefonów od taty, ygh... Dobrze, że Jess wszystko wyjaśniła.
Zerkam w róg ekranu i rozszerzam oczy, widząc, że dochodzi już dwunasta w południe!
Boże święty, rzadko kiedy spałam tak długo...
Mój brzuch zaczyna domagać się jedzenia, więc decyduję się od razu zejść do kuchni i zrobić także śniadanie dla śpiącego królewicza, tam, na górze.
Docieram do pomieszczenia, po którym roznosi się zapach świeżo zaparzonej kawy, który rozkoszuje moje nozdrza.
Na stołku, przy wysepce kuchennej siedzi ten sam chłopak, który mijał mnie na górze, pijąc kawę.
Podnosi na mnie wzrok, jednak staram się nie bać jego ostrego spojrzenia i podchodzę do lodówki.
Wyciągam z niej sześć jaj i masło, kładę to na blacie i  zaczynam szukać patelni. Zaglądam najpierw do piekarnika, jednak okazuje się to pudłem, więc zaglądam do wszystkich szafek po kolei.
Słyszę cichy śmiech za plecami, jednak ignoruję go. Dupek.
W końcu znajduję w ostatniej szafce patelnię i wyjmuję ją, rzucając wredne spojrzenie wytatuowanemu gościowi.
Odpalam gaz i stawiam na nim metalową powłokę, po czym wybijam na nią wszystkie jajka, odkrawam kawałek masła i dodaję je, po czym wyjmuję z koszyczka stojącego na wierzchu, sól, pieprz i chilli.
W czasie, gdy jajecznica dochodzi, smaruję kilka kromek chleba masłem i kładę je na dużym talerzu.

Znajduję na górnej półce tacę, na której stawiam talerze z jajecznicą i chlebem, oraz upycham na niej dwa kubki z gorącą, czarną kawą, po czym odmawiam krótką modlitwę by tego wszystkiego nie wywalić i idę do sypialni.
Stawiam tacę na komodzie i podchodzę do łóżka, siadam na brzegu i kładę rękę na głowie blondyna, zaczynając bawić się jego włosami.
Gdy nie reaguje, przenoszę ją nieco w dół i zaczynam miziać go po karku, a następnie po ramionach.
Słyszę po chwili cichy pomruk i blondyn porusza się, a zaraz po tym podciąga się na łokciu i odwraca na plecy, patrząc na mnie błękitnymi oczami.
-Głodny?- pytam, a na jego twarzy formuje się szeroki uśmiech.
Matko, jak ja kocham ten uśmiech...
Wstaję i przenoszę tacę z gorącym posiłkiem na łóżko, gdy już usiadł po turecku. Wdrapuję się na drugą stronę i także zaczynam jeść.
-Nie wypuszczę Cię stąd. - chłopak odzywa się z pełną buzią.
Chichoczę i kiwam głową z dezaprobatą.
-Jesteś szalony.- mówię krótko i biorę łyka kawy.
Mm... pyszna.
Gdy kończymy jeść, zaczyna dzwonić komórka chłopaka, warczy wkurzony i sięga po nią.
-Jax. -mówi krótko. -Nie. Pojedzie Liam. -bierze łyka kawy i patrzy na mnie. -Chyba Cie pojebało.- drwi, a na jego ustach pojawia się cwany uśmieszek. -Ile? -pyta a następnie zastanawia się nad czymś, przeczesuje ręką włosy i oblizuje usta.
Cholera, nie rób tak!
-Zgoda. Zwycięzca zgarnia wszystko. -mówi i rozłącza się, rzucając telefon z powrotem na szafkę.
Odkładam pusty kubek na tacę i patrzę na niego, zbyt ciekawa o co chodzi.
-Nie patrz tak.- wzdycha i kończy swoją kawę.
-O co chodzi?- pytam i wstaję, zabierając naczynia po czym kładę je znów na komodzie.
-Jadę dzisiaj po nowy samochód.- mówi podśmiechując się pod nosem, a ja maszczę brwi i siadam na materacu.
-Tak po prostu?- unoszę brew, na co kiwa głową.
-Wrócę późno....- Patrzy na mnie nieodgadnionym wzrokiem, a ja zaczynam łapać o co chodzi.
Nowe auto, jego rozmowa... O, nie.
-Wyścig?- pytam, po przełknięciu wielkiej guli, formującej się w moim gardle.
-To nie powinno się nazywać wyścigiem, bo ten fiut nie potrafi jeździć. -parska śmiechem, jednak ja nie mam powodów do żartów.
Może mu się coś stać, policja może go złapać...
Nie, nie, nie.
-Niall... musisz to robić? -pytam i wdrapuję się na jego kolana, siadając na nim okrakiem.
-Maluchu, nic mi nie będzie.- Super, jeszcze czyta mi w myślach.
-Boję się o Ciebie...- szepczę i wtulam twarz w zagłębienie jego szyi.
Tak pięknie pachnie...
-Wrócę cały, obiecuję. -mówi i głaszcze mnie opiekuńczo po plecach.
Obyś dotrzymał słowa. 


***************************
Zastanawiałam się z milion razy, czy dodać go dzisiaj i jednak... Dodaję :)
Od razu uprzedzę was, nie mam pojęcia kiedy będzie następny, bo mam masę roboty i brak czasu na pisanie i sprawdzenie rozdziału...
Postaram się dodać następny tak, jak zazwyczaj, czyli ok. tydzień- dwa.

Lots of love xx
Komentujcie, błagam... Nie wiem czy mam to dalej pisać, skoro nikt nie czyta.