poniedziałek, 23 grudnia 2013

Nine

-Nie! Proszę... Nie!- Żałośnie próbowałam się wyrywać, co tylko rozwścieczyło oprawcę.
-Kurwa!- Przeklął głośno i brutalnie obsunął moje spodnie, palącym wzrokiem lustrując moje majtki.
-Bła-agam!- Nie miałam już siły, zaschnięte łzy, szczypały w moje policzki, przypominając o bólu i strachu, jaki właśnie przeżywałam.
Jego palce wsunęły się w moją bieliznę i zaczął brutalnie ściskać moją kobiecość. Płakałam dławiąc się łzami, błagałam co chwilę, by przestał, ale on to wszystko ignorował. Nie było już dla mnie ratunku. Umrę tu...
Rozerwał moją bieliznę i rzucił ją na bok, ciesząc się idiotycznie na mój widok. Przejechał dłońmi po kawałku moich ud i zatrzymał jedną na moim kroczu.Mocno wcisnął we mnie jeden palec, na co krzyknęłam z bólu, dołożył drugi. Brutalnie wpychał je we mnie, dysząc okropnie.
-Spodobasz się Jax'owi, kochanie. -Mruknął zginając palce w moim wnętrzu. -Zaraz tu będzie.
Szepnął pochylając się nade mną, zacisnęłam powieki, próbując się odwrócić, ale nie mogłam. Siedział na mnie, mocno przyciskając moje ciało do materaca. Czułam jego duże palce w sobie, bolało jak cholera.
Jednym ruchem wyciągnął ze mnie palce i po sekundzie poczułam je na swojej szyi. Gdy tylko ze mnie zszedł, skuliłam się jak tylko mogłam i płakałam.
-Spodoba Ci się.- Zaśmiał się, gdy kilka osób weszło do środka.
-O, ho, ho.- Usłyszałam ten okropny głos, z porwania.
-Pokaż ją.-Co?! Nie, to niemożliwe. Nie, nie, nie!
Ktoś podszedł do mnie i obrócił mnie brutalnie w stronę drzwi, wciąż miałam zaciśnięte oczy, bałam się je otworzyć.
-Który, kurwa ją to sprowadził?!- Teraz byłam pewna, czyj to głos.
-Uspokój się, zobaczysz, niezła dupa z niej. -Ktoś się zaśmiał, ale po chwili usłyszałam jęk i warknięcie.
-Jeszcze, kurwa słowo!
-Jax, co Ci się stało?!- Usłyszałam głos gwałciciela. Cała drżałam, będąc przez niego przytrzymywana.
-Wypierdalaj, zanim Cie zabije! Już!- Puścił mnie i chyba odszedł.
Po chwili poczułam dotyk na ramieniu, nie były to dłonie żadnego z tamtych. Te, były miękkie. Wiedziałam czyje są i jeszcze bardziej się bałam.
-Shhh... -szepnął cicho, delikatnie pocierając ręką moje ramię.
Zaczęłam się trząść ze strachu, poczułam jak z powrotem naciąga na mnie spodnie i zapina guzik wraz z rozporkiem. Rozwiązał mi ręce, powoli kładąc je na materacu, otarłam sobie jedną dłonią policzek, i zdecydowałam się otworzyć lekko oczy.
Blondyn pochylał się nade mną, obciągając mi koszulkę w dół. Był zdenerwowany, widziałam to po jego napiętej szczęce i kilku żyłach uwypuklonych na szyi.
Jednak wszystko co robił, jak mnie dotykał, robił to tak delikatnie... Wciąż byłam przerażona.
Gdy poprawił mi Tshirt, kucnął przy mojej twarzy, na co momentalnie zacisnęłam powieki, bojąc się tego, co nastąpi.
-Nie bój się...- szepnął cicho i odgarnął mi włosy z twarzy. -Spójrz na mnie.
Nie mogłam. Za bardzo się bałam. Nie...
-Amanda, otwórz oczy.- Powiedział już głośniej, wykonałam jego polecenie. Od razu spotkałam się z jego błękitnymi tęczówkami.
-Dasz radę wstać?- Zapytał ciszej.
Kiwnęłam twierdząco głową i powoli, przy jego pomocy podniosłam się do pozycji siedzącej. Zignorowałam palący ból w kroczu i pieczenie, z pewnością czerwonego od uderzeń policzka.
-Chodź.- Powiedział nawilżając usta językiem, od razu zaprzeczyłam potrząśnięciem głowy. Nie ma mowy, że pójdę do nich. Nie, nie, nie.
-Proszę...- załkałam czując, jak ponownie moje oczy zapełniają się łzami.
-Nic Ci nie będzie. Przy mnie jesteś bezpieczna.- Wyszeptał, delikatnie trzymając moją twarz w dłoniach. Jego oczy były przepełnione złością, ale też współczuciem. Wiedziałam, że był zły na mnie, że się nie posłuchałam, ale to nie o mnie teraz chodziło.
Powoli kiwnęłam głową, zgadzając się i podniosłam się na proste nogi, przytrzymując jego ramienia. Przeczesał nerwowo prawą ręką włosy, a lewą objął mnie w talii, po czym wyprowadził mnie z tej nory.
-Wezmę Cię teraz na ręce, dobrze?- Powiedział, jakby chciał mnie ostrzec przed nagłym ruchem.
Nie zdążyłam przytaknąć, a już byłam w jego ramionach. Wniósł mnie po białych schodach, obitych kremową wykładziną. Otworzył mahoniowe drzwi i znaleźliśmy się na śnieżnobiałym holu, z wieloma obrazami i białym żyrandolem. Szedł dalej, nie wiedziałam gdzie, ale czułam się... bezpiecznie w jego ramionach.
Weszliśmy chyba do salonu, wielkie pomieszczenie z kilkoma, skórzanymi kanapami, a na ścianie ogromny, telewizor plazmowy. Na kanapach siedziało kilku chłopaków, poznałam ich. Przerwali rozmowy, widząc Nialla, a ja momentalnie schowałam twarz w jego piersi, nie chcąc patrzeć na tych drani.
-Nie macie co robić? -warknął na nich, aż się wzdrygnęłam.
-Dopiero za godzinę mamy robote. -Odezwał się ten, co mnie skrzywdził.
-Stul pysk.- Niall syknął w jego stronę. -Wypierdalać mi stąd! O ile dobrze pamiętam, to mieliście się zająć Giver'em.
-Chodźcie. -Jeden z nich mruknął i uchylając powieki, zobaczyłam jak wychodzą, omijając nas szerokim łukiem.
Westchnął głośno i skierował się ze mną w stronę szerokich, tworzących łuk schodów. Weszliśmy na górę, na przeciwko szczytu schodów były białe drzwi, otworzył je wolną ręką i moim oczom ukazał się przestronny pokój, z dużym łóżkiem po prawej stronie, kawałek za nim były kolejne drzwi, a na wprost mnie stała duża komoda, na której było dużo książek i różnych papierów. Niemal na środku pokoju stała skórzana kanapa, na przeciwko niej wisiał telewizor plazmowy, a między ścianą a skórzanym meblem stał mały, oszklony stolik.
Na prawo, było duże biurko z ozdobnym krzesłem, zaraz obok niego, na trzech stojakach stały gitary, każda inna. Nie wiedziałam, że Niall gra... Co ja gadam, nic o nim nie wiem.
Położył mnie powoli na miękkim łóżku i zdjął mi ostrożnie buty, odstawiając je na podłogę.
Usiadłam na łóżku, pomimo jego protestów.
Chciałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, chciałam też wrócić do domu.
-Powinnaś odpocząć. -Powiedział, upominając mnie.
-O co tu chodzi?- Wyszeptałam cicho, ignorując go.
-Nie mogę Ci powiedzieć...-westchnął i kucnął przede mną.
-Proszę... Chcę wrócić do domu....- poczułam kolejną łzę na policzku.
-Shhh....-Starł ją palcem i spojrzał na mnie. -Jesteś głodna?- uniósł lekko brew.
Pokręciłam przecząco głową, nie wyobrażam sobie, jakbym miała coś teraz przełknąć. Chłopak wziął głęboki oddech i wstał, idąc do wyjścia.
-Niall...-szepnęłam panicznie. Odwrócił się niemal od razu. -Nie... Nie zostawiaj mnie samej...-Pociągnęłam nosem, panicznie bojąc się, że tamten facet wróci.
-Spokojnie. -Uniósł lekko kącik ust, dla pociechy.- Nie mają prawa tutaj wchodzić.-Powiedział, po czym wyjął z kieszeni telefon i wybrał jakiś numer, wciąż na mnie patrząc.
-Jedziecie dzisiaj beze mnie. Nie. Wszystko zgodnie z planem. - Rozłączył się i podszedł do jednej z komód, wyjął z niej czarną koszulkę, oraz szare, dresowe spodnie i podszedł z powrotem do mnie. 
-Przebież się, możesz wziąć prysznic, jeśli chcesz.- Kiwnęłam głową i wstałam z łóżka, biorąc od niego rzeczy. Rozejrzałam się dookoła, nie wiedząc gdzie iść, co zauważył i zaśmiał się cicho, po czym wskazał ręką na białe drzwi i obejmując mnie prawą ręką w talii, zaprowadził do nich. Otworzył je i wpuścił mnie pierwszą. Łazienka była ładna i zadbana. W rogu stał prysznic, na przeciwko niego, była toaleta, po mojej lewej stronie stała umywalka, a nad nią szafka z lustrem. Na barierkach naściennych wisiały ręczniki, a z kosza na pranie wystawało kilka rzeczy.
-Zrobię Ci coś do jedzenia. -Powiedział i opuścił łazienkę, zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie samą z natłokiem myśli.

1 komentarz: