To było straszne. No bo... Kto by chciał widzieć swojego tatę obściskującego się z jakąś blond dziunią? Ugh.
Siedzę na kanapie w salonie Nialla i piję piwo z sokiem. Taaa... Nie łatwo było mi postawić na swoim i wziąć je, gdy blondyn cały czas siedział mi na głowie, zabraniając tego. Moje szczęście w tym, że pojechał do jakiegoś Tomlinsona zobaczyć co z jego autem.
-Hej, piękna!- Harry...
-Cześć. -uśmiecham się lekko i dalej sączę przez słomkę jasne piwo.
Kanapa ugina się, gdy ten wskakuje obok mnie z rozpędu. Wywracam oczami i wpatruję się w ekran telewizora na przeciwko nas.
-Chce Ci się tak siedzieć w TAKI upalny dzień?- pyta i opiera się szelmowsko o oparcie kanapy.
-Dzięki, dobijaj mnie bardziej, Styles...- furczę i odstawiam kufel na stół, po czym wstaję.
-No ej, ale taka jest prawda. Co Ty tu jeszcze robisz, skoro basen woła "chodź do mnie!".
Chłopak śmieje się, a ja po chwili też dołączam. Ma racje, tylko...
-Nie mam stroju. -nagle mój zapał gaśnie.
-No to jedźmy po niego.- wstaje z kanapy i bierze ze stolika kluczyki od BMW.
Mam nadzieję, że Niall mnie nie zabije...
-Ok.- niepewnie zgadzam się i wychodzimy z domu.
Czekam chwilę przy bramie, aż w końcu brunet podjeżdża czarnym BMW X6. Wow. Pakuję się na siedzenie pasażera i nim zdążam zamknąć drzwi, ten już rusza z piskiem opon.
-Może trochę spokojniej?- proponuję unosząc brew, gdy już usiadłam wygodnie. Ten w odpowiedzi tylko uśmiecha się cwanie i dodaje gazu, przejeżdżając na czerwonym świetle.
Boże, błagam... Ja chcę żyć!
-Am!- Odwracam głowę w stronę domu, gdy słyszę głos blondyna.
-Na dworze!- krzyczę i ponownie zanurzam się pod wodę, po czym podpływam niczym syrena do brzegu basenu.
Chłopak wchodzi na taras z zaciśniętą szczęką, na chwilę zatrzymuje się i uchyla nieświadomie usta. Jednak po chwili wraca do siebie i podchodzi szybkim krokiem do basenu.
-Czyś Ty zwariowała?!- syczy, kucając przy mnie.
Marszczę brwi, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
-Ale co?
Chłopak wstaje sfrustrowany i wyrzuca ręce w powietrze.
-Amanda, ile razy mam ci, kurwa powtarzać, że masz do mnie dzwonić, gdy gdziekolwiek wychodzisz! A w tym przypadku, dodatkowo, kurwa, jedziesz z pieprzonym Stylesem w moim BMW!
Chłopak krzyczy, a Harry, Zack i Zayn siedzą cicho na leżakach, tylko czasami wymieniają się spojrzeniami.
Wywracam oczami i podciągam się na rękach, wychodząc z wody.
-To przecież nic takiego.- wzdycham i biorę od niego ręcznik, który mi podaje.
-Ostatni raz, zrobiłaś coś takiego...- przybliża się do mnie i zdejmuje Ray Bany z oczu.
Rany, ogarnij się...
-Daj spokój...- jęczę i zakrywam ciało ręcznikiem.
-Amanda, do kurwy! -Okej, to mnie przestraszyło.
Wygląda teraz trochę jak z jakiegoś horroru, serio. Jego oczy są szare, nie niebieskie, szare. Stary, wyluzuj... Zaraz go zęby rozbolą jak dalej będzie tą szczękę zaciskał.
Podchodzę do niego i kładę obie dłonie na jego szyi, widzę, jak uważnie obserwuje moje ruchy. Przybliżam swoje ciało do jego, a gdy całkowicie do siebie przylegamy, staję na palcach i składam mały, czuły pocałunek na jego ustach. Jego ciało niemal od razu się rozluźnia.
1:0 dla mnie.
-Nienawidzę Cie. -Mruczy i obejmuje mnie rękoma w talii.
Uśmiecham się szeroko i przenoszę prawą dłoń na kark chłopaka i zaczynam go delikatnie masować.
-Wcale nie. Ty mnie kochasz. -śmieję się, jednak po kilku sekundach dociera do mnie, co powiedziałam i szybko odsuwam się od niego.
Wygląda na tak samo zdezorientowanego, jak ja.
O, mój boże... Co ja narobiłam.
-Erm... Idę... Się przebrać... tak... -jąkam się i szybkim krokiem kieruję się do domu.
-Do roboty. - słyszę jeszcze, jak nerwowo rozkazuje chłopakom, po czym wbiegam do pokoju na górze i siadam na łóżku.
Moje serce wali niczym młot. Ja go kocham...
Tak, kocham.
Nie mogę uwierzyć, że strzeliłam taką gafę... O, mój boże... Biorę głęboki oddech i staram się uspokoić.
Niall... On... On zawsze był. Był dla mnie. Nie mogę mu zarzucić, że zostawił mnie samą, wystarczyło, że do niego napisałam, czy zadzwoniłam i starał się do mnie przyjechać. On... martwił się o mnie, w sumie, to traktuje mnie jak małe dziecko, co chwilę zwraca mi uwagę, czy nie będzie mi zimno, czy nie jestem głodna... Na początku bywał wredny i chamski, ranił mnie tak wiele razy, że teraz tego nie zliczę, ale teraz... Gdy z nim jestem, to zawsze jest za mało czasu, jak musimy się żegnać to czuję, jakby ktoś rozrywał mi serce na pół... On zawsze zabiera swoją połowę, którą mi ukradł...
Cholera jasna... Potrząsam głową i wstaję, zdejmując z siebie ręcznik.Ściągam mokry strój kąpielowy i ubieram czystą bieliznę, którą wzięłam ze sobą, by później założyć czarny, luźny top i spodenki z wyższym stanem.
Dobra, Am! Weź się w garść, kobieto.
Wychodzę z pokoju, po powieszeniu mokrych rzeczy w łazience, i schodzę na dół.
-Zayn, pojedziesz Audicą, dogonię was za chwilę. -słyszę jego głos, a serce nie chce się uspokoić.
Widzę, jak Malik, Harry, Zack i kilku innych chłopaków kieruje się do wyjścia, a ten, na którym mi zależy stoi i przegląda jeszcze jakieś papiery.
-Niall...- Mówię cicho, na co odwraca głowę i przygląda mi się.
Cholera, powiedz coś, no!
-Zaraz jadę. -odzywa się i mruży oczy w skupieniu, jakby czekał na moją reakcję. Oh, nie...
Podchodzę do niego i wtulam się w jego klatkę piersiową, już po kilku sekundach obejmuje mnie mocno ramionami i czuję, jak całuje mnie w głowę.
-Bądź ostrożny, dobrze?- mówię i wdycham jego piękny zapach.
-Zawsze jestem, maluchu. -głaszcze dłonią moje włosy, gdy ja rozpływam się w jego ramionach.
Stoimy w ciszy, wtuleni w siebie, jakby to był nasz ostatni dzień... Ale nie, to nie jest ostatni dzień.
Nie może być...
-Może... -zaczynam cicho i na chwilę odsuwam się, by na niego spojrzeć.- Mogę jechać z wami?- pytam niepewnie.
-Nie.- od razu zaprzecza.
-Ale...
-Powiedziałem, nie.- Puszcza mnie i zabiera wszystkie papiery ze stolika w jedną kupkę, całkowicie mnie ignorując.
-Proszę Cię! Nie masz pojęcia, jak bardzo się o Ciebie martwię, idioto! -krzyczę, czując jak po policzkach spływają mi pierwsze łzy.
Chłopak odwraca się przodem do mnie i przez chwilę nic nie mówi. Otwiera usta, ale zamyka je, jakby nie wiedział co powiedzieć. Robi kilka kroków w moją stronę i bierze mnie w swoje ramiona.
-Nie chcę Cie stracić...- mówię cicho, podciągając nosem.
-Shhh.... -tylko uspokaja mnie, powoli kołysząc nas na boki.- Nie stracisz, obiecuję.
Przygryzam dolną wargę i walczę sama ze sobą, jednak po kilku chwilach postanawiam się odważyć.
-Kocham Cię... -szepczę i wycieram jedną ręką łzy. Chłopak odsuwa mnie delikatnie od siebie i wpatruje się w moje oczy, po czym pochyla się nade mną i całuje mnie przeciągle. Zcałowuje moje łzy, a następnie znów wraca na usta.
-Wracam za parę godzin, maluchu... -mówi miękko i kolejny raz składa pocałunek na moich ustach.
Kiwam głową i patrzę, jak bierze skórzaną, czarną kurtkę i wychodzi z domu...