Wolnym krokiem idę w stronę dużego centrum handlowego, rozkoszuję się wspaniałą pogodą, która łaskawie zgodziła się zawitać w Londynie. Staram się wypatrzeć z daleka przyjaciółkę, ale nigdzie jej nie widzę.
Gdy docieram pod samo wejście do budynku, decyduję się zadzwonić do niej i upewnić, czy aby czasami nie zapomniała o naszych zakupach.
Odbiera po pierwszym sygnale.
-Już pędzę, już pędzę!- wykrzykuje i rozłącza się.
Śmieję się pod nosem i chowam komórkę z powrotem do kieszeni.
Po chwili wyjmuje z torebki paczkę papierosów i wyciągam z niej jednego. Chowam ją z powrotem po czym odpalam fajkę.
Skoro Jess ma niedługo być, to na pewno zdążę spalić. Tym bardziej, że jej "już" zazwyczaj trwa nie mniej niż dziesięć minut.
Palę i przyglądam się ludziom wchodzącym jak i tym opuszczającym centrum handlowe. Gdy odwracam się w stronę parkingu, niemal dostaję zawału serca.
Patrzę jak czarny Range Rover parkuje kawałek dalej i czuję jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej.
O, mój boże...
Po chwili wysiada z niego chłopak. On. Zamyka auto pilotem i wkłada kluczyki do kieszeni, idąc w moją stronę.
Przyłapuję się na tym, że przyglądam się jego wyglądowi, temu jak biały T-shirt opina się na jego ciele, jak ciemne jeansy przylegają do jego nóg...
Odwracam się tyłem i robię kilka kroków w przód by stanąć przy jednym ze śmietników, mam nadzieję, że mnie nie zauważy.
Głupio mi teraz. Czuję jak wpadam w panikę, nie chcę go widzieć. Tym bardziej po tym, co mu napisałam a on nie odpowiedział. Nie mam pojęcia jak zareaguje, czy wybuchnie, czy będzie spokojny... Nic nie wiem.
Przyciągam dłoń z papierosem do ust i zaciągam się nikotyną, czując jak powoli zaczyna mi drżeć ręka.
Wiem, że jest już blisko. Staram się zachowywać normalnie i próbuję zwalczyć chęć odwrócenia się i sprawdzenia, czy już wszedł do środka.
-Witam. -podskakuję, słysząc jego szept tuż przy moim uchu.
Boże.
Nawet nie słyszałam jego kroków, nie miałam pojęcia, że stoi AŻ tak blisko.
Powoli odwracam się i staram się zachować powagę.
Chłopak unosi kącik ust w tryumfalnym uśmiechu. Jest zbyt pewny siebie.
-Erm... Cześć. - mówię cicho i robię krok w tył, by utrzymać dystans.
Nie potrafię racjonalnie myśleć, gdy jest tak blisko. Jego zapach wręcz paraliżuje mnie, a jego wzrok wcale mi nie pomaga.
-Co słychać?- pyta a ja marszczę brwi.
-Nic?- nie wiem co powiedzieć.
-Nie mówiłem czegoś o paleniu? -unosi brew i spogląda w dół, na mą dłoń w której trzymam papierosa.
O nie, mój drogi. Nie będziesz mówił mi co mam robić, a czego nie!
Przenoszę ciężar z jednej nogi na drugą i ostatni raz zaciągam się fajką, widząc, że już się kończy.
Nim odpowiadam, pochylam się i gaszę peta na śmietniku i wrzucam go do niego.
-Nie mówiłam czegoś o twoich nakazach i zakazach?- ton mojego głosu jest niemal identyczny jak przy jego pytaniu.
Chłopak prycha i ponownie podnosi na mnie wzrok.
-Jak zwykle pyskata.- mruczy na co wywracam oczami i wzdycham.
Czuję na sobie palące spojrzenie blondyna i mimowolnie na niego spojrzałam.
Ah...
-Tak, tak...- westchnęłam. -wywracanie oczami.- przygryzłam wnętrze policzka podczas gdy on wyraźnie złagodniał na twarzy słysząc moją odpowiedź.
-Jednak coś tam zapamiętałaś.- uśmiecha się na co dziwię się.
Co? Teraz się uśmiecha? Boże... Ale, w sumie to dobrze.
-Cokolwiek. -sama śmieję się pod nosem, moją uwagę odwraca głośny tupot obcasów i kieruję głowę w prawo, kątem oka widzę jak blondyn podąża oczami za moim wzrokiem.
-Przepraszam Cie, ale...- dziewczyna zaczyna się tłumaczyć, jednak gdy podnosi głowę przerywa i wpatruje się w Nialla.
Chłopak unosi brwi i spogląda na mnie.
Czemu to musi się dziać?!
-Okej. Chodźmy już.- to jedyna najlepsza wymówka, jaką udaje mi się wymyślić w tej chwili. Jess nic nie mówiąc kiwa głową i przechodzi obok niego, kierując się do środka.
Ruszam za nią, niemalże czując na plecach oddech chłopaka.
Obracam głowę i nasz wzrok się krzyżuje.
-Zamierzasz za mną łazić?- pytam cicho, starając się, by blondynka nie zwróciła na nas uwagi.
-Nie. -ucina i skręca w prawo.
Oh, super...
Podbiegam do przyjaciółki i chwytam ją pod ramię na co posyła mi cwany uśmieszek.
O nie, nie, nie. Zaraz się zacznie.
-Znowu on!- niemal wykrzykuje podekscytowana. - Przyznaję, nie doceniałam jego seksapilu. - trzepie rzęsami unosząc głowę w górę.
-Co?- dziwię się.- Przecież jeszcze nie tak dawno byłaś przeciwna mojej znajomości z nim.- marszczę nos na co macha lekcewarząco ręką.
-Daj spokój. TAKIE ciacho z niego... mmm... Schrupałabym niczym świeżą bagietkę z Tesco.- mówi na co obydwie zaczynamy się śmiać.
Kto by pomyślał, że tak szybko zmieni o nim zdanie...
Chociaż... po niej możnaby się wszystkiego spodziewać. To szalona dziewczyna, uwielbiająca flirtować.
Po ponad godzinnym chodzeniu po sklepach i kilku sprzeczkach z Jess, postanawiamy, że przyda nam się odpoczynek i porządna kawa.
Kierujemy się na pasaż Starbucks'a i od razu zajmujemy jeden ze stolików.
Rzucam swoje torby z kupionymi rzeczami na podłogę, podobnie jak Jessica, i kieruję wzrok na kartę kaw i przekąsek.
Decyduję się na kawałek szarlotki i Caramel Macchiato, a ona bierze porcję ciasta czekoladowego jak i czekoladową odmianę mojego napoju.
Kelnerka przynosi nasze zamówienie, za co dziękuję z uśmiechem i zatapiam usta w bitej śmietanie, na wierzchu kubka. Pyszna.
Nagle blondynka piszczy i szybko zakrywa usta dłonią. Patrzę na nią jak na dziwną istotę z mackami, na co szczerzy się do mnie i odkłada komórkę na stolik.
-Brad zaprosił mnie na randkę! -mówi piskliwym głosem i stuka obcasami o podłogę, z podniecenia.
-TEN Brad?!- robię wielkie oczy, gdy kiwa energicznie głową.
O, mój boże! Jessica już od kilku miesięcy planowała go poderwać i najwyraźniej jej się to udało.
-Boże! Normalnie nie mogę!- zaczesuje włosy ręką i nabiera na widelczyk spory kawałek słodkości po czym zachłannie wpycha go do ust na co parskam śmiechem i kiwam głową z dezaprobatą.
Wariatka.
omomomomo
OdpowiedzUsuńsuper rozdział
czekam na nexta
zapraszam
http://fanfiction-harry-styles.blogspot.com/
http://the-black-side-of-darkness.blogspot.com/
Dziś przeczytałam wszystkie rozdziały i bardzo mi się spodobały :) czekam niecierpliwie na następny rozdział :)))
OdpowiedzUsuń