czwartek, 27 marca 2014

Twenty Eight

W mojej głowie szumi od głośnej muzyki i alkoholu we krwi. Wypiłam tylko trzy drinki, ale czuję, że gdybym przestała tańczyć i usiadła, to nie wstałabym ponownie.
Kręcę biodrami i podskakuję w rytm muzyki, zerkam na chwilę w stronę stolika, gdzie siedzi Jess z Bradem i namiętnie o czymś rozmawiają. Uśmiecham się do siebie i zamykam oczy.
Gdy ponownie je otwieram, czuję na sobie czyjś wzrok, nie przestając tańczyć, patrzę w stronę baru i widzę jakiegoś faceta wpatrującego się we mnie z powagą na twarzy. Marszczę brwi i odwracam się za siebie, zauważając jak coś za moimi plecami przykuło jego uwagę.
Niemal zastygam w bezruchu widząc blondyna z zaciśniętymi pięściami, rozglądającego się po klubie, za nim stoi trzech chłopaków.
Schylam się i staram się przecisnąć przez tłum ludzi do tylnego wyjścia.
Nie może mnie znaleźć...
Nagle wpadam na kogoś, podnoszę ze strachem głowę i widzę... Harrego.
Zajebiście.
-Nie mów mu.- odzywam się szybko i ciągnę go za rękę, by się pochylił.
-Idź szybko do tylnego wyjścia. Zatrzymam go jakoś.- stara się przekrzyczeć muzykę.
Kiwam energicznie głową i chcę go wyminąć, ale zatrzymuje mnie jeszcze raz.
-Jest na prawdę wkurwiony. Uważaj na siebie.- patrzy mi w oczy i po chwili szybko mnie wymija.
Kurwa.
Staram się jak najszybciej przebić do tylnego wyjścia. Mijam tańczących ludzi i obijam się o ich spocone ciała. Nie myślę już nawet o obrzydzeniu do nich, chcę po prostu się stąd wydostać niezauważona.
Serce wali mi niemiłosiernie, wiem, że jeżeli natknę się na Nialla, nie będzie miło. W tym momencie zaczęłam się bać. Zajebiście mocno bać.
Stawiam małe kroczki i wreszcie docieram do metalowych drzwi. Przy ścianie po prawej stronie całuje się jakaś para, a raczej to facet ma ochotę na tą skąpo ubraną blondynkę.
Na moją twarz wpełza grymas i popycham z całej siły ciężki metal.
Gdy wychodzę na zewnątrz, chłodne, wieczorne powietrze owiewa moją twarz przez co czuję się nieco żywsza.
Rozglądam się na boki i widzę dwie postacie stojące jakieś dwadzieścia metrów ode mnie. Próbuję zachować spokój i idę w przeciwną stronę, utrzymując równe tempo, by nic nie podejrzewali.
Jestem pewna, że to ludzie z gangu, co jeszcze bardziej pogarsza moją sytuację.
-Ej!- słyszę krzyk jednego z nich.
Są to sekundy, kiedy obracam głowę i widzę ich biegnących w moją stronę. Ruszam pędem przed siebie, gubiąc po drodze buty. Nie myślę już nawet o zostawionej w klubie torebce z kluczami i komórką. Muszę im uciec.
Biegnę ciemną uliczką, co chwilę się za siebie oglądając. Wiem, że są blisko, ale nie pozwolę się tak łatwo złapać.
Skręcam w ostry zakręt w prawo i czuję, jak małe, cholerne kamyczki wbijają mi się w stopy.
Zachowuję zimną krew i biegnę dalej, skręcając tym razem w lewo. Zatrzymuję się i zasłaniając usta ręką podchodzę do krawędzi budynku, by sprawdzić, gdzie pobiegli.
Chyba ich zgubiłam...
Oddycham z ulgą, jednak mojego pecha nie ma końca i słyszę tupanie butów. Zerkam za mur, lekko się wychylając i widzę, jak dwie postacie biegną dalej prosto. Uśmiecham się lekko, zadowolona z siebie i ponownie opieram się o mur, dysząc.
Podnoszę nogę do góry i łapię stopę w dłonie. Krzywię się, widząc małe plamki krwi na pięcie i opuszkach. Dopiero teraz zaczynam odczuwać lekkie szczypanie, musiałam się skaleczyć podczas tego biegu.
Zastanawiam się, co mam teraz zrobić, gdzie iść. Do domu nie mogę, bo po pierwsze, to rodzice by mnie chyba poćwiartowali widząc w jakim stanie wracam poza tym, mówiłam im,  że będę u Jess. A znowu do niej nie mogę także iść, bo ten palant na pewno wysłał już tam kogoś.
Ja pierdolę...
Stwierdzam, że po prostu pójdę przed siebie, uważając by nie natrafić na nikogo z gangu Jax'a.
Wolno stawiam kroki, ignorując ból stóp i rozglądam się co chwilę na boki i za siebie. Wzdycham z ulgą, gdy wychodzę na ulicę i nie widzę ani żywej duszy.
Jedynie kilka samochodów przejeżdża obok, zdając się mnie w ogóle nie zauważać.
W pewnym momencie widzę przed sobą czterech chłopaków, palących papierosy na środku chodnika. Jeden z nich odwraca głowę i patrzy na mnie, ale chyba zdecydował się mnie olać, bo zaczął mówić coś do kumpli.
Cholera.
Nie za bardzo wiem, co mam w tej sytuacji zrobić, ale decyduję się na przejście obok nich, jak gdyby nigdy nic.
-Zabłądziłaś?- wzdrygam się, czując na ramieniu rękę jednego z nich, gdy właśnie miałam ich minąć.
-Nie. -mówię krótko i staram się ominąć jego kolegę, ale uniemożliwia mi to, stając przede mną.
-Myślę jednak, że tak. - śmieje się głupawo i kiwa głową do jednego z nich, na co ten łapie mnie za nadgarstki i zamyka je w silnym uścisku rąk, za moimi plecami.
-Puśćcie mnie!- krzyczę i próbuję się wyrwać, ale to tylko pogarsza moją sytuację.
-Nie wierzgaj tak, mała. - syczy trzymający mnie facet, na co rzucam się jeszcze bardziej.
-Dzwoń. -jeden z tej czwórki łapie telefon i odchodzi od nas kawałek, dzwoniąc do kogoś.
Nie mam pojęcia co zrobić, więc jedyne rozwiązanie jakie przychodzi mi do głowy, to wzmianka o blondynie. Na pewno wiedzą kim jest i wystraszą się, po czym mnie puszczą...
-Jak Jax się o tym dowie, będziecie mieli przejebane. -warczę i patrzę w oczy temu wstrętnemu szatynowi.
Cała czwórka wybucha śmiechem. Co jest?
-Kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.- uśmiecha się bezczelnie.
-Nie byłabym taka pewna.- spluwam i kopię z całej siły po nogach tego, co mnie trzyma.
-Kurwa!- klnie i stara się mnie utrzymać, jednak nie wychodzi mi to i obracam się do niego przodem, nim zdąża zareagować. Unoszę szybko kolano i wymierzam mu silny cios w krocze. Chłopak zwija się z bólu, a ja zostaję odciągnięta do tyłu.
Cholera. Jeszcze jeden...
Staram się wyrwać, ale owija mi ramię wokół szyi, chwilowo ciężko mi oddychać, ale zwieram się i pochylam mocno głowę w dół, po czym wgryzam się w rękę napastnika.
Mój atak poskutkował, bo ten puszcza mnie i syczy z bólu.
-Ty mała suko! -drze się, jednak ja robię już kilka dużych kroków w tył, w celu ucieczki.
Niestety szczęście mi dziś nie sprzyja...

-------------------------------------------------
Rozdział może i krótki, ale stwierdziłam, że lepsze to, niż nic :)
Napisałam go dzisiaj na szybko, żebyście nie stękały, że znowu taka przerwa między dodawaniem rozdziałów :)
Przed tamtym rozdziałem była ona dość długa, bo byłam w Poznaniu u brata i na koncercie ROOM9, więc nie miałam jak dodać chaptera :)
Teraz uczę się do matury i tak jakoś czas leci, że nawet nie zauważam kiedy. 
Kocham was i dziękuję za komentarze, choć jest ich mało, a osób które kliknęły, że czytają, jest o wiele więcej, to i tak cieszę się, że chociaż te kilka człowieków potrafi docenić moje starania i napisać kilka słów :) 
Lots of Love xx
Lottiefel

4 komentarze:

  1. Aqhjfdjklvcdxfrtyujkjhgf! Nie wiem co napisać! Kolejny cudowny rozdział! Cudowna akcja, znowu trzymasz w napięciu! Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się tu jak najszybciej, ale i tak Cię podziwiam, że jakoś się wyrabiasz jak masz niedługo matury... Jesteś wielka! Z niecierpliwością czekam na następnym rozdział!
    + Powodzenia ma maturach! Przy okazji z czego zdajesz? :D
    Trzymaj się! ~Benge

    OdpowiedzUsuń
  2. Asdfghjkl! Umarłam,cudo jejku no nie moge haha.Jesteś najlepsza! Kocham cię ccc: -Shelly

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku , świetny rozdział ^^ Kurcze , akurat w najlepszym momencie przerwane xD Czekam na next :*

    PS. Życzę WENY ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahhaha zakład, że za nią będzie stać Niall !!
    rozdział cudowny :P krótki, ale fajny :))
    czekam na nn xd

    OdpowiedzUsuń