Mam wrażenie, jakby moje serce miało zaraz wyskoczyć mi z piersi, ręce zaczynają mi się pocić, nie czuję już bólu w stopach, ale wiem, że moje nogi są tak miękkie, że w każdym momencie mogę upaść.
Byłam pewna, że zdołam uciec, że schowam się gdzieś i wszystko będzie w porządku. Jednak teraz, gdy moje plecy przyciśnięte są do jego torsu, wszystko uleciało.
Zaczęłam się bać już wcześniej, jednak teraz, jestem totalnie przerażona. Nie muszę się odwracać, by wiedzieć na kogo wpadłam. Czuję jego zapach, który rozpoznałabym nawet stojąc pośród stu tysięcy kadzidełek.
Na nogach niczym z waty, postanawiam się odwrócić. Gdy powoli podnoszę głowę do góry, widzę jego oczy. Nie mają już odcienia głębi oceanu, są one teraz niczym dwa rozżarzone węgle, płoną.
-Mraz, jesteście wolni. - odzywa się ostrym głosem, nawet na mnie nie patrząc.
Przygryzam dolną wargę i robię dwa kroki w bok, kątem oka widzę, że kilka metrów od nas stoi trzech chłopaków, nie rozpoznaję ich, nie widziałam ich wcześniej, ale wiem, że są z gangu.
-Samochód. - odwraca się nagle do nich i warczy.
Jeden z nich kiwa szybko głową i biegnie na drugą stronę ulicy, po chwili tracę go z zasięgu wzroku.
Nie mam pojęcia co robić, chcę wrócić do domu i zapomnieć o tym wszystkim...
-Stój.- gdy tylko robię krok na przód, czuję mocny uścisk na ramieniu i zostaję pociągnięta w tył.
Nie mam odwagi by się odezwać. To wszystko jest przytłaczające.
Po kilku sekundach podjeżdża czarne Lamborghini i wyskakuje z niego tamten chłopak.
Co?! Lamborghini, pieprzone Lamborghini!
Po chwili jestem popchnięta w kierunku auta. Z moich ust wydostaje się syk, spowodowany bólem gdy uderzam ciałem o bok samochodu.
-Zawieź mnie do domu...- odzywam się cicho, po kilku minutach jazdy.
Masuję sobie lewe ramię, na którym na pewno formuje się wielki siniak.
-Oczywiście.- prycha i kiwa głową z rozbawieniem.
Wpatruję się w miasto za szybą, lampy rzucają światło na uliczki Londynu, a gdzieniegdzie widać mroczne cienie drzew.
Marszczę brwi, gdy widzę, że nie jedziemy w kierunku mojego domu, tylko do Willi chłopaków.
Samochód hamuje z piskiem opon i muszę się mocno chwycić rączki przy drzwiach, by nie stracić równowagi mimo zapiętych pasów.
Chłopak wysiada i trzaska drzwiami, jakby wychodził z obory. Taki samochód i jeszcze tak go traktuje...
-Wychodź. -wzdrygam się, gdy warczy przy otwartych z mojej strony drzwiczkach.
Powoli wygrzebuję się z miejsca, na co wywraca oczami i szarpie mnie za ramię, popychając w stronę domu.
Spokojnie, dasz radę. Nic Ci nie będzie. Oddychaj.
Powtarzam sobie w myślach ciągłą regułkę, i idę po oświetlonym podjeździe w posesji Nialla.
Czuję, jak moje nogi ledwo stawiają kolejne kroki, wiem, że jeszcze trochę i padnę.
Gdy tylko przekraczam próg domu, blondyn chwyta mnie mocno za nadgarstek i ciągnie do salonu, gdzie popycha mnie na kanapę, na której ląduje, potykając się o własne nogi.
Na fotelu siedzi Zayn i przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym przenosi wzrok na "pana wkurzonego". Po chwili jednak podnosi się i opuszcza pomieszczenie, kierując się do korytarza.
Niall obchodzi kanapę i siada na miejscu mulata, podpierając się łokciami o kolana. Podkulam nogi pod pośladki i przygryzam dolną wargę, przy okazji nerwowo bawiąc się palcami rąk.
-Masz mi coś do powiedzenia? -słyszę o dziwo spokojny głos.
Podnoszę na niego wzrok i widzę, jak przygląda mi się, marszcząc brwi.
-Nie. -mówię cicho i zakładam niesforne kosmyki włosów za ucho.
Pomieszczenie wypełnia śmiech chłopaka, a moje ciało zaczyna drżeć.
Nie wiem czy to z zimna, czy raczej z natłoku tego wszystkiego.
-Nie masz pojęcia, jak bardzo mnie wkurwiłaś. Maluchu. -odzywa się po uspokojeniu, jednak jego głos nie jest już tak spokojny, jak kilka minut temu. Teraz przemawia do mnie z wyczuwalnym jadem i zawiścią.
Zastanawiam się, co takiego zrobiłam, ale ostatecznie uznaję, że to wykiwanie tak na niego wpłynęło.
Przełykam wielką gulę, formującą się w moim gardle i postanawiam jakoś wziąć się w garść.
-Mówiłam, że nigdzie się z Tobą nie wybieram.- staram się powstrzymać łzy, napływające mi do oczu.
Nie mam pojęcia czemu chce mi się płakać. To wszystko przez te nerwy, czemu nie może być tak, jak w niektóre dni, gdy spędzałam je całe z blondynem, śmiejąc się i dobrze bawiąc?
-Czy Ty siebie, kurwa słyszysz?! - wstaje nagle i wyrzuca ręce w powietrze, krzycząc. - Nie możesz się powstrzymać, od robienia z siebie idiotki, choć raz?! -co? - Jeszcze ten jebany gówniarz Ci pomógł! - Krzyczy z wyrzutem.
Harry? O, mój boże! Nic mu nie jest?
-To nie jego wina! - Chcę krzyczeć, ale jedyne co wydostaje się z mojego gardła to głośny jęk.
-Ależ oczywiście, że nie. -prycha i zaczyna chodzić w kółko. -Gdyby był, kurwa mądry, to wykonywałby moje polecenia, a nie dawał dupy!
Nie wiem co powiedzieć, mam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że nie ma prawa mną rządzić, krzywdzić Harrego i inne rzeczy, ale nie potrafię. Za bardzo się boję tego, co mogę tymi krzykami spowodować.
-Musisz się, do chuja, w końcu nauczyć, że MI się, kurwa nie odmawia, maluchu.- syczy podchodząc do mnie, aż się wzdrygam.
Chłopak otwiera usta, by coś powiedzieć, jednak w tym momencie do salonu wchodzi dwóch chłopaków, którzy mnie złapali, a po między nimi idzie Harry.
Głośno wciągam powietrze, widząc jego podbite oko i rozciętą wargę.
-Jak mogłeś?!- zerwałam się z kanapy, krzycząc wprost na blondyna, stojącego na wprost mnie.
Nie odzywał się, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.
Spojrzałam w stronę loczka, który przyglądał mi się w skupieniu, jednak po chwili zawrócił i poszedł na górę, a pozostali dwaj mężczyźni skierowali się do kuchni.
Nosz kurwa mać!
-Jesteś totalnym idiotą, Niall!- krzyczę. -Jakim prawem go pobiłeś?! - moje ręce wędrują ku jego klatce piersiowej, z zamiarem popchnięcia go, jednak w ostatnim momencie łapie mnie za nadgarstki i boleśnie je ściska.
-Zamknij mordę, póki jeszcze masz co zamykać. -syczy mi prosto w twarz. Jego oczy są odcienia ciemnego granatu, co przeraża mnie najbardziej. Jest nieobliczalny, gdy jest wściekły.
Szkoda tylko, że jestem tak głupia i olewam tą wiedzę, nie mogąc się powstrzymać przed dalszą walką.
Wyrywam się z jego uścisku i ciskam w niego piorunami z oczu.
-Wal się! Jesteś chujem, bijąc swojego kumpla! Nie będziesz sterował moim życiem, rozumiesz?! Pierdol się! - Krzyczę. Moje słowa wypływają z moich ust niekontrolowanie. Nie panuję nad tym, co mówię i po chwili, gdy kończę swój wywód, czuję ostry ból na lewym policzku, a moja głowa przechyla się w prawą stronę pod wpływem uderzenia.
Z sykiem przykładam dłoń do piekącego miejsca i powoli podnoszę załzawione oczy na twarz sprawcy.
Uderzył mnie. Zostałam spoliczkowana przez Nialla... Stojący naprzeciwko mnie potwór, ciężko oddycha, czerwony ze złości i z zaciśniętymi pięściami.
Uderzył mnie.
-------------------------------------------------
Rozdział może krótki, ale wymodziłam go dzisiaj dla was :)
Jeszcze ciepły, nie sprawdzony, ale jestem padnięta więc idę spać.
Enjoy!
x
Cudo, cudo, cudo! Nie wiem co napisać!
OdpowiedzUsuńTak samo jak ty, nie mam kompletnie sił (zresztą od 6 mies. dość poważnie choruję, ale i tak chodzę do szkoły)... ale rozdział przecudowny! Super akcja! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! ~Benge
Super rozdział! Normalnie nie mogę doczekać się co będzie w kolejnym rozdziale. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńW końcu kolejny rozdział! Tyle się naczekałam (5 dni, ale dla mnie to i tak wieczność), ale warto było! Super, super, i jeszcze raz SUPER. Niemogę się doczekać kolejnego rozdziału! Mam nadzieję, że szybko się pojawi! :)
OdpowiedzUsuńLove,
Martina xx.
Super nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta .!!! ;3 Kurde ciekawe co będzie w następnym ;*
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa co będzie w następnym rozdziale ! ;D
OdpowiedzUsuńNiall nie miał prawa je uderzyć, posunął się za daleko... Amanda powiedziała mu tylko prawdę.
Do nastepnego! :*
Booooski ♥♥♥ OMG! Zajebiście piszesz! Jestem bardzo ciekawa dalszych wydarzeń i mam nadzieję, że Niall się otrząśnie...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział. Akcja robi się coraz ciekawsza. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń