Przystaję przy małej biblioteczce i przeglądam tytuły książek, dziwię się na niektóre.
No bo, kto by pomyślał, że gangster będzie miał życiowe książki w swojej bibliotece, ba, że w ogóle będzie miał jakiekolwiek książki.
Dostrzegam cienką, szarawą oprawę i wyjmuję ją spomiędzy dwóch grubszych książek. Na okładce widnieje napis "Little Prince", otwieram szeroko oczy, nie mogąc się nadziwić.
Ma jedną z moich ulubionych książek...
Zabieram ją ze sobą i kładę się na łóżku, zdejmując wcześniej buty.
Boże, jak ja kocham Małego Księcia...
Układam się wygodnie i zaczynam czytać...
Ziewam, dokańczając kolejny rozdział.
Nie chciała, aby widział, że płacze. Była przecież tak dumna.
Leniwie podnoszę głowę i patrzę na zegarek stojący na biurku, wzdycham widząc, że dochodzi już dwudziesta druga.
Nie chce mi się jednak podnosić tyłka z tego wygodnego łóżka, opadam na nie z powrotem i biorę do ręki książkę, zaczynam czytać.
Planeta Małego Księcia krążyła w okolicy planetek 325, 326, 327, 328, 329, 330.
Czuję jak moje powieki coraz wolniej podnoszą się i ciężko opadają. Nie mam siły z tym walczyć, książka wypada mi z ręki i... zasypiam.
Budzę się, gdy słyszę jak coś ciężkiego uderza o drewno. Wzdycham i przecieram oczy, ygh tak bardzo nie chce mi się wstawać...
Otwieram oczy i przez chwilę nie wiem gdzie jestem, pokój ogarnia mroczna ciemność i nie mam pojęcia co się dzieje.
Dopiero po chwili uświadamiam sobie, że jestem u Nialla.
Boże, matka pewnie szału dostaje z niewiedzy gdzie się podziewam. Słyszę dziwny szmer i ciche przekleństwo, podnoszę się i siadam na łóżku, próbując dostrzec coś w tej ciemności.
-Niall?- mówię cicho, w nadziei, że to on.
-Śpij.- słyszę jego szept, jednak wciąż go nie widzę.
Staram się wstać i o nic się nie potknąć, by dotrzeć do włącznika światła przy drzwiach, jednak nie wychodzi mi to, bo czuję, jak uderzam barkiem o coś, a raczej kogoś.
-Nie usiedzisz w jednym miejscu, co?- burczy, jednak wiem, że mówi to z żartem.
-Przecież mnie znasz.- wywracam oczami wykorzystując to, że nie może dostrzec mojej twarzy i sięgam po omacku ściany, po czym czuję pod palcami włącznik światła i po chwili mrużę oczy z nagłej zmiany oświetlenia.
Blondyn stoi obok mnie, przy małej szafeczce i domyka ręką szufladę.
To pewnie jej trzask mnie obudził...
Wracam na łóżko i siadam na nim, krzyżując nogi, przeczesuję ręką włosy i ziewam przeciągle.
-Twój telefon dzwonił z dziesięć razy. -mówi chłopak i podaje mi komórkę.
Krzywię się, widząc nieodebrane połączenia od mamy i taty. Nawet mam dwa od Jess...
No tak, pewnie któryś z rodziców zadzwonił do niej żeby się dowiedzieć gdzie jestem. Nie tak łatwo.
-Chyba muszę wrócić do domu.- jęczę i podnoszę się z niechęcią.
Blondyn mierzy mnie wzrokiem i marszczy brwi.
-Jest trzecia w nocy.- mówi z rozbawieniem.
Wzruszam ramionami i zakładam trampki.
-Lepiej jak zobaczą mnie rano w łóżku, niż miałabym rano wrócić.- wzdycham i prostuję się.
-Jesteś szalona.- mówi rozbawiony i zakłada czarno białą bejsbolówkę, po czym bierze kluczyki z biurka.
Idę do drzwi, ale zatrzymuje mnie, chwytając mnie za ramię. Odwracam się zdziwiona.
-Załóż, bo jest zimno. -Oh. Biorę od niego szarą bluzę i przeciągam ją przez głowę. Przez chwilę rozkoszuję się jej zapachem i niemal od razu karcę się za to.
-Dzięki.- mówię cicho, czując jak na moje policzki wpływa rumieniec. Odwracam się szybko i wychodzę z pokoju, nie chcąc by zobaczył moje zażenowanie.
Schodzę po schodach, czując na sobie jego wzrok, gdy kładzie rękę na moich plecach, przechodzi mnie dreszcz. Mam nadzieję, że nie zauważa go i wychodzę z domu, gdy przytrzymuje mi drzwi.
-Dzięki.- mówię, gdy samochód zatrzymuje się pod moim domem.Światła są pogaszone, więc czuję ulgę, że nie dostanę teraz zjebki za późne przyjście i nie odbieranie telefonu.
-Zobaczymy się jutro?- pyta, gdy chwytam za klamkę.
Co?
Uśmiecham się lekko i kiwam głową.
-Przyjadę po Ciebie. - posyła mi mały uśmiech, a ja czuję jak w środku wszystko zaczyna wywracać fikołki. Boże, uwielbiam go.
-Mam to spotkanie firmy. - przypominam mu z niechęcią.
-No to Cię tam zawiozę. -śmieje się krótko i kiwa głową z rozbawieniem.
-Ok.- wzdycham i otwieram drzwi do wyjścia, jednak nim wychodzę, szybko pochylam się i całuję go w policzek, łapiąc jego wzrok gdy się odsuwam.
Szybko wychodzę z auta i zamykam drzwi, idąc do domu. Otwieram drzwi, które na szczęście są otwarte i wchodzę do środka, czując jak moje serce wali w przyspieszonym tempie.
Boże...
Dlaczego to zrobiłam?! Nie mogę w ogóle się ogarnąć. Uśmiecham się szeroko i spoglądam przez firankę na odjeżdżający samochód.
Pocałowałam go w policzek... I sama nie wiem czemu, ale czuję się z tym cudownie.
Cudowny rozdział! Uwielbiam te emocje związane z twoim opowiadaniem! Jednym minusem jest długość rozdziału... ale nie martw się, wiem co to znaczy chodzić do szkoły, więc całkowicie Cię rozumiem... Nawet Cię podziwiam, że dajesz radę i piszesz dość regularnie... Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! ~Benge
PS Polecasz jakieś ciekawe fanfiction o Niallu?
Dziękuję <3
UsuńO Niall'u? mhm... czasami czytam Escape, to chyba jedno z lepszych :)
http://emotive-emotions.blogspot.com/
bardzo fajny rozdział, alee czekam, aż zacznie się dziać coś więcej (jakaś akcja) :D
OdpowiedzUsuńogólnie chciałabym, żeby Nialla było więcej, on jest taki mraaauu przesłodki ;***
bardzo fajnie piszesz, chciałabym tak...
noo nic życzę weny i czekam na nexta :PP
i jeszcze jedno, dodam tutaj linka do mojego bloga (nie masz nic przeciwko?), dopiero zaczynam i może wpadniesz, będzie mi miło, ale to już jak chcesz :))
otoo on ---> aleksandra-and-1d.blogspot.com
Pozdrawiam, Jagoda♥
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam nn
Cudo *.*
OdpowiedzUsuń