środa, 19 marca 2014

Twenty six

Gdy budzę się, słyszę rozmowy na dole. Przeciągam się na łóżku i głośno ziewam, po czym wstaję i idę do łazienki. Załatwiam swoje potrzeby i myślę co mam dzisiaj założyć, muszę niestety ubrać się jakoś stosownie do spotkania firmowego, bo to nie jest przecież byle jakie wyjście.
Postanawiam założyć ołówkową spódnicę, a do tego błękitną koszulę i czarne szpilki. Biorę komórkę i schodzę na dół, do kuchni w której siedzą rodzice i omawiają jakieś "sprawy biznesowe".
-Gdzie byłaś w nocy?- pyta z wyrzutem mama.
-U przyjaciela.- odpowiadam bez ogródek i sięgam do lodówki po mleko, po czym biorę z szafki miskę i płatki.
Po zalaniu musli, siadam przy stole i zaczynam jeść.
-Nie możesz sobie od tak wychodzić i wracać po nocach.- odzywa się ojciec i mirzy mnie wzrokiem.
Wywracam oczami i ignoruję ich negatywne nastawienie do mnie.
Gdy kończę jeść, rodzice zbierają się i zaczynają porządkować papiery wyłożone na stole.
-My już wyjeżdżamy, mam nadzieję, że się nie spóźnisz.- mówi z przekąsem matka i wychodzą z kuchni.
Ygh.
Wzdycham i biorę do ręki komórkę, która zawibrowała z wiadomością.
Niall.
"Wstawaj, niedługo będę. "
Przecież nie śpię... kiwam głową i wrzucam brudne naczynie do zlewu, po czym idę do salonu. Rodzice wyszli z domu, z głośnym trzaskiem drzwi, nie wiem co chcieli przez to powiedzieć.
Nie mam zamiaru siedzieć i nudzić się na tym spotkaniu, więc myślę nad tym, czy nie wziąć Nialla...
Zrobiłabym tym na przekór mamie,a  skoro ona jest taka dla mnie, to i ja będę dla niej taka sama.
Piszę do niego smsa, czy pójdzie ze mną, na co odpisuje po kilku sekundach, że ma kilka spraw do załatwienia.
Wkurzam się, bo nie tego oczekiwałam. Myślałam, że zgodzi się tam ze mną iść, zależy mi na tym...


Gdy dochodzi trzynasta, słyszę pojedyncze trąbienie, co daje mi do zrozumienia, że chłopak już przyjechał. Biorę komórkę i wkładam ją do małej kopertówki, po czym biorę klucze z półmiska przy drzwiach i wychodzę, zamykając je dokładnie.
Przy chodniku stoi jego czarny Mercedes, uśmiecham się mimowolnie i otwieram drzwi, witając chłopaka jeszcze szerszym uśmiechem.
-Cześć, maluchu.- puszcza mi oczko na co kiwam głową z dezaprobatą i niezgrabnie wsiadam.
Samochód rusza, a ja podaję mu adres firmy.
Blondyn ma na sobie granatowe jeansy, białe Dunki na nogach i białą koszulę z długim rękawem.
Marszczę brwi, przyglądając mu się. Kurcze, chyba sam jest zajęty, skoro tak się ubrał.
-Co jest?- pyta, odwracając się do mnie na co od razu spuszczam speszona wzrok.
-Na prawdę nie możesz iść ze mną? -postanawiam od razu to z siebie wyrzucić.
-Jak ładnie poprosisz.- porusza znacząco brwiami, na co prycham i uderzam go żartobliwie w ramię.
Ale kłamca.
W duchu ciesze się, że jednak będzie tam ze mną.
-Spadaj.- mruczę i prostuję się na siedzeniu, co komentuje śmiechem.

Podjeżdżamy pod spory, oszklony budynek i chłopak parkuje na jednym z miejsc dla pracowników.
Gdy wysiadam z samochodu, o mało nie wywracam się, zapominając o szpilkach. Karcę się w myślach na swój brak koordynacji ruchowej i poprawiam koszulę. Chwytam w dłoń kopertówkę i zamykam drzwi. Już po chwili blondyn jest przy mnie, zakłada na nos czarne Ray Bany i zamyka pilotem samochód, po czym łapie moją rękę i zamyka ją w uścisku swojej.
Uśmiecham się lekko, jednak jego twarz nie wyraża żadnych emocji, no cóż.
Gdy wchodzimy do środka budynku, czuję na sobie wzrok wszystkich pracowników holu.
Blondynka za biurkiem po prawej stronie przygląda się Niallowi, a ja mam ochotę ją za to zamordować.
Nie gap się na niego.
Podchodzimy do niej, chłopak ściąga okulary i wkłada je do kieszeni spodni.
-Witam, w czym mogę pomóc?- mówi, uśmiechając się zalotnie do niego.
Jednak on nie robi sobie nic z jej podrywu, co podnosi mnie na duchu i czuję się pewniejsza.
-Jesteśmy na spotkanie prezesów firmy.- mówię cierpko, no co mierzy mnie wzrokiem i marszczy brwi.
-Wszyscy są już na miejscu, chyba pomyliła Pani firmy. -mówi z wyczuwalnym przekąsem blondynka.
Prycham pod nosem i czuję, jak zaczynam się denerwować. Chłopak wyczuwając to, ściska mocniej moją dłoń i patrzy na mnie stanowczym wzrokiem, przywołując mnie do porządku.
-Chyba się nie zrozumiałyśmy...- zaczynam z fałszywym uśmieszkiem.- Nazywam się Amanda Stone, to firma moich rodziców.
Kobieta otwiera szeroko oczy i nie wie co powiedzieć.
Uśmiecham się, 1:0, blondi.
-Oh. - Nie zapowietrz się...
-Proszę powiadomić mojego tatę, że już jestem.- mówię i ciągnę za sobą blondyna.
Kieruję się w stronę skórzanych kanap i siadam na jednej z nich, głośno wzdychając. Chłopak siada obok mnie i kręci głową.
-Co? -pytam patrząc na niego.
-Jesteś zazdrosna.- mówi i widzę jak kącik jego ust drga.
Co?
-Błagam.- prycham starając się udać obojętność.
Cholera.
-Nie bój się, maluchu. Ona mnie nie interesuje.- szepcze pochylając się do mnie i muska ustami kącik moich warg.
Czuję, jak robię się czerwona, a to, że prawdopodobnie przygląda nam się około pięć osób, wcale nie pomaga mi się uspokoić.
-Amanda.- słyszę głos taty i podnoszę się automatycznie.
Jest w czarnym garniturze i właśnie stoi kilka metrów od nas.  Patrzy na blondyna i marszczy brwi, oho. Zaraz się zacznie.
-Kto to jest?- pyta spokojnym głosem, jednak jestem pewna że zaczyna się na mnie wkurzać.
-Niall Horan.- Blondyn podchodzi do niego i wita się z nim uściskiem dłoni.
Zaczynam się obawiać o to, co może palnąć mój ojciec, oraz tego, co może wtedy zrobić Niall.
-Spotkanie zaraz się zacznie, chodźmy.- mówi i odwraca się, idąc w stronę dużych, mahoniowych drzwi.
Patrzę na chłopaka na co kiwa głową w ich kierunku. Idę stanowczym krokiem, aż wchodzimy do sporej sali z długim, czarnym stołem. Przy nim siedzi dziesięć osób, na szarych krzesłach i wszyscy zwracają na nas swoje oczy, gdy tylko przekraczamy próg pomieszczenia.
-A oto i nasza córka, Amanda.- mówi moja matka na co kiwam głową do mężczyzn.
-Amando, to główni przedstawiciele i prezesi firmy. -dopowiada tata i siada na brzegu stołu.
Przebiegam wzrokiem przez pomieszczenie i widzę trzy wolne krzesła na końcu stołu.
Czując za sobą obecność Nialla, chwytam po omacku jego dłoń i ciągnę go za sobą.
Gdy zajmujemy miejsca, tata zaczyna mówić coś o jakiś aukcjach i zaczyna się moja udręka.

Po ponad godzinie siedzenia, czuję, jak mój tyłek pulsuje i boli od ciągłej pozycji. Nudzę się jak cholera, a co jest najgorsze w tym wszystkim?
A to, że wspaniały Niall Horan, tak się wdrążył w rozmowę z prezesami i moimi rodzicami, że nikt nie zwraca na mnie uwagi.
Ludzie zdają się nie wiedzieć, kim tak na prawdę on jest, jestem pewna, ze gdyby wiedzieli, nie rozmawialiby z nim tak swobodnie, tylko trzęśliby portkami.
Modlę się, by to spotkanie skończyło się jak najszybciej, mam wrażenie, że zaraz zasnę.
Nagle zaczyna dzwonić mój telefon, oczy wszystkich są zwrócone na mnie i czuję jak na policzki wpływa mi krwawy rumieniec.
-Przepraszam.- mówię i podnoszę się z krzesła, po czym biorę torebkę z dzwoniącą komórką.
Mój wzrok napotyka błękitne tęczówki, jednak prostuję się i wychodzę z sali z wkurzającym dźwiękiem aparatu.
Zamykam za sobą drzwi i niemal od razu odbieram, widząc, że dzwoni Jessica.
-Boże, dzięki Ci, że dzwonisz.-wzdycham i idę usiąść na skórzanym fotelu, ignorując wzrok blondynki zza biurka.
-Jeszcze nigdy nie cieszyłaś się tak na mój telefon.- dziewczyna śmieje się, na co odpowiadam tym samym.
-Wyrwałaś mnie z tego nudnego spotkania, co się dziwisz.- wywracam oczami.
-Idziemy dzisiaj do jakiegoś klubu?-pyta a ja marszczę brwi.
-Od kiedy to imprezujemy w środku tygodnia?
-Yh, marudzisz.- niemal wyczuwam jak wywraca oczami.- Nudzi mi się a nie mam żądnych planów, bo Brad ma jakieś zajęcia w domu.
-No... dobra, myślę, że mogę iść.- mówię i zastanawiam się, ile czasu spędzę dziś z blondynem.
W gruncie rzeczy, chciałabym być z nim non stop, ale nie mogę przecież olać przyjaciółki.
-To super. Zdzwonimy się jeszcze.- mówi i rozłącza się szybko.
Kręcę głową i poprawiam włosy. Na prawdę, nie mam zamiaru tam wracać, więc siedzę jeszcze chwilę po czym postanawiam pozwiedzać holl.
Idę w kierunku szklanej gabloty z jakimiś statuetkami i przebiegam po niej wzrokiem, nudy.
-W czymś pomóc?- podskakuję słysząc czyjś głos za sobą. Odwracam się szybko i widzę młodego mężczyznę, na moje oko ma jakoś 20-22 lata. Ma na sobie granatowy garnitur, a ciemne włosy zaczesane są na bok, z delikatną grzywką.
-Erm.. Nie...- mówię niepewnie, czując jak moje serce wybija szybki rytm.
-Nie widziałem Pani tu wcześniej, jest Pani nowa?- pyta elegancko na co mam ochotę się zaśmiać, ale wiem, że to nie odpowiednie.
-Mów mi Am.- uśmiecham się lekko, na co wyciąga do mnie dłoń.
-Devon.- ściskamy chwilę swoje ręce i posyłamy małe uśmiechy, co musi z boku dziwacznie wyglądać.
-Więc...- zaczynam jakoś, nie znosząc ciszy.
-Pracujesz tu?- pyta.
-Nie, nie. -zaprzeczam szybko.- To firma moich rodziców.- wywracam oczami.
Chłopak patrzy na mnie z lekko otwartymi ustami i widać wielkie zdziwienie malowane na jego twarzy. Po chwili jednak "powraca do świata żywych".
-Niech zgadnę, spotkanie prezesów.- unosi brew.
-Skąd wiesz?- pytam śmiejąc się krótko.
Wzrusza ramionami i oblizuje wargi.
-Ojciec chciał, żebym się na nim pojawił, ale wolę siedzieć u siebie na górze, niż słuchać ich trajkotania. -śmieje się i kręci głową.
No tak, wiem coś na ten temat...
-Taaa...- przytakuję nieśmiało i zerkam w stronę mahoniowych drzwi.
-Chyba powinnaś tam wrócić.- mówi z wyczuwalnym rozbawieniem w głosie.
Wywracam oczami i wzdycham.
-Możliwe, ale na prawdę nie znoszę tego typu spotkań...
Chłopak parska i chce się odezwać, jednak jego komórka zaczyna dzwonić i bąkając przeprosiny odbiera połączenie.
-Przepraszam, ale muszę wracać na górę, mają jakiś problem z księgowością.- wywraca oczami i posyła mi mały uśmiech.
Gdy mam mu odpowiedzieć, mój wzrok wędruje do otwierających się drzwi sali konferencyjnej, z której wychodzi blondyn. Rozgląda się, po czym zatrzymuje swój wzrok na mnie. Niemal mogę dostrzec jego zdenerwowanie, gdy widzi mnie z Devonem.
-Oh, um.. okej. Nie ma sprawy.- Błagam, idź już...
Modlę się w duchu, by nie doszło do "starcia".
-To do zobaczenia... kiedyś.- mówi i wymija mnie wolnym krokiem.
-Tak, pa. - Bąkam zdenerwowana i idę w stronę "Lucyfera".
 Zatrzymuje się i odprowadza wrogim wzrokiem bruneta, po czym kieruje go na mnie. Boże, czasami mnie przeraża...Serio.
-Kto to?- pyta bez ogródek.
-Niall... przestań.- jęczę i staram się go wyminąć, jednak czuję mocne szarpnięcie za ramię i zostaję brutalnie odwrócona w jego stronę.
Czuję jak pod jego mocnym uściskiem, zaczyna pulsować mi boląca ręka. Normalnie zareagowałabym inaczej, ale wiem, że mogą przyglądać nam się pracownicy firmy.
-Puść mnie.- szepczę cicho nawet na niego nie patrząc.
-Pytam się. Kto to, kurwa jest.- syczy pochylając się nade mną.
Jego oczy świdrują moją twarz, a głębia ich mroku sprawia, że moje ciało jest niemalże sparaliżowane.
-Devon. Pracuje tu. - mówię szybko i poruszam się niezręcznie. -Puść. -dodaję cicho, zerkając w jego tęczówki.
Przygląda mi się chwilę, zaciskając usta w cienką linię i po chwili poluźnia uścisk na ramieniu, jednak przenosi dłoń na moją.
-Nie podoba mi się on.
Oh, super. Mam to gdzieś.
-A mi nie podoba się to, co przed chwilą zrobiłeś.- odgryzam się, za co widzę, jak mięśnie jego szczęki napinają się w groźny sposób.
-Nie zaczynaj. - Mówi stanowczym głosem i kieruje mnie w stronę sali.
Idę leniwie obok, starając się wyswobodzić dłoń z jego uścisku, jednak moja siła jest nic nie warta w porównaniu z jego.
Pieprzony Jax! 

6 komentarzy:

  1. Coś właśnie myślałam, że rozdział pojawi się dzisiaj! *ja jasnowidz*
    Idealnie przerwałaś mi nudy z biologią </3, za co Ci serdecznie dziękuję, bo ani chwili dłużej bym nie wytrzymała!
    Ja rozdział jak zwykle cudowny! Ciekawa akcja, mam nadzieję, że Devon trochę namiesza! Każdy uwielbia sceny zazdrości, choć w realnym życiu się ich wypiera...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! ~Benge

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny rozdział♥
    jaki długi !!
    nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Zapraszam na nowo powstałą Księgę Opowiadań o One Direction http://ksiega-opowiadan-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudo *__* Można by czytać i czytać cały czas. Normalnie tak wkręcił mnie ten rozdział, że umieram z ciekawości co będzie dalej . :3 Czekam na next ;*

    Życzę WENY ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały i muszę powiedzieć że są BOSKIE !!!
    Nie wiem tylko dlaczego tak mało osób komentuje?
    No to ten.......czekam na następny rozdział z niesamowita niecierpliwością!!!
    Duuuuużoo weny Ci życzę i mnóstwa komentarzy!!!

    Mój TT @Dire_ctioner_

    OdpowiedzUsuń