Biorę do ręki komórkę i przełączam na następną piosenkę, już po chwili w słuchawkach rozbrzmiewa kawałek "Eye of the tiger", a ja uśmiecham się do siebie.
Ktoś z boku mógłby powiedzieć, że jestem jakaś nienormalna, ale co mi tam.
Chowam komórkę z powrotem do kieszonki moich jeansowych spodenek i przechodzę na drugą stronę ulicy.
Muszę przejść jeszcze kawałek drogi, bo te cholerne osiedla ciągną się w nieskończoność, a Pan Horan mieszka na samym końcu, żeby jak on to mówi "mieć spokój od ludzi"...
Podnoszę głowę, gdy słyszę głośne warkoty silników, przebijające się przez muzykę. Wyjmuję słuchawki z uszu i wytężam wzrok, widząc, jak z końca drogi pędzą trzy motory. Nieco zwalniam, gdy widzę, że nagle zaczynają hamować.
Są od Nialla?
Moja niewiedza przeraża mnie, i czuję, jak serce powoli zaczyna przyspieszać swoje bicie. Nie zatrzymuję się jednak, tylko postanawiam iść przed siebie, są już blisko mnie.
Jeden z chłopaków, siedzących na motorach zaczyna dynamicznie dodawać gazu, powodując moje wzdrygnięcie. Już po chwili słyszę donośny śmiech całej ich trójki.
Czemu zawsze mnie spotyka to całe gówno?!
Motory zatrzymują się dwa metry ode mnie, jednak wciąż idę twardo chodnikiem, chcąc ich ominąć.
Po chwili nie słyszę już warkotu, musieli zgasić maszyny.
-Ej! - któryś z nich krzyczy za mną.
Wyciągam szybko komórkę z kieszeni i wybieram drżącymi rękami numer do blondyna.
-Gdzie uciekasz?- śmieje się kolejny, jednak słyszę go bliżej siebie.
Zagryzam mocno dolną wargę i wciskam zieloną słuchawkę, przykładając komórkę w lewej ręce do ucha, jednak w tym samym momencie czuję mocny uścisk na ramieniu i zostaję gwałtownie odwrócona w stronę jakiegoś blond chłopaka.
-Niedosłyszysz, czy co?- unosi brwi.
-Odwal się.- syczę i wyszarpuję prawą rękę, słysząc w telefonie sygnał połączenia.
-Nie ładnie tak olewać kolegów...- chłopak cmoka i kręci głową.
-Jesteś już?- słyszę głos blondyna w słuchawce, ale w ciągu sekundy komórka zostaje wyrwana z mojej dłoni.
-Niall! - Krzyczę, mając nadzieję, że to mi pomoże, a on usłyszy.
-Chłopaki, mamy zakochaną sukę. -blond włosy chłopak śmieje się, a reszta mu w tym towarzyszy.-Mała, możesz sobie krzyczeć do woli, ale tylko wtedy, kiedy będę Cię rżnął...- pochyla się i szepcze mi do ucha te obrzydliwe słowa.
Krzywię się i odpycham go od siebie, na co posyła mi wredny uśmieszek i patrzy na ekran mojego iPhone'a.
-Niall, tak? Może chce posłuchać, jak krzyczysz moje imię, co? - Brzydzę się jego słowami.
Otwieram usta, by coś powiedzieć, ale w ostatnim momencie wszyscy odwracamy głowy słysząc dźwięk silnika kolejnego motoru.
Mężczyzna pędzi nim z zawrotną prędkością po drodze, w naszym kierunku.
Nabieram gwałtownie powietrza, gdy widzę, że to jedzie Niall, w dodatku bez kasku.
-Teraz mała, masz przejebane. -odzywa się któryś z nich, a ohydny blondyn odsuwa się ode mnie o krok.
Horan hamuje gwałtownie i zeskakuje z maszyny, pozwalając jej upaść z trzaskiem na jezdnię.
Znam jego wyraz twarzy, ma mocno zaciśniętą szczękę i pięści, aż mu knykcie pobielały.
Odsuwam się o krok w bok, gdy uderza nie spodziewającego się tego, chłopaka. Wymierza mu teraz mocny wykop z kolana w brzuch, aż ten upada na chodnik, kuląc się.
-Chcesz coś jeszcze powiedzieć? - Warczy do leżącego i wymierza mu kolejny cios nogą.
Z ust pobitego zaczyna lecieć krew, podobnie jak z nosa, a pozostała dwójka patrzy się z szeroko otwartymi oczami. Boją się Nialla.
-Który jeszcze? -Mrożącym krew w żyłach głosem, chłopak odwraca się w moją stronę i pyta.
Marszczę brwi, nie wiedząc o co mu chodzi i poprawiam pasmo włosów, które wleciało mi na twarz.
-Który się do Ciebie odzywał.- Powtarza już nieco spokojniej, jednak wiem, że robi to tylko dlatego, żebym się nie bała.
Podnoszę wzrok na dwóch facetów, stojących kilka metrów od niego i przygryzam wargę.
Nie wiem kto się odzywał... Kurwa... Chcę już stąd iść.
-Nie wiem...- mówię cicho i stąpam z nogi na nogę.
-To się, kurwa dowiedz!- nagle krzyczy i kolejny raz kopie leżącego mężczyznę.
Zatykam usta dłonią, by nie wyszedł z nich krzyk.
Boże, boże, boże...
-Który był taki mądry, co?!- wrzeszczy do nich, na co patrzą po sobie niepewnie.
-Jax, my nie wiedzieliśmy... -odzywa się chłopak w ciemnych włosach, jednak nie dokańcza swojej wypowiedzi, bo dostaje mocne uderzenie z pięści prosto w nos. Potyka się do tyłu, aż w końcu upada.
-Gówno mnie to obchodzi! -Niall aż tryska wrogością.
Po chwili dociera do mnie, że jeżeli go nie powstrzymam, to pobije ich zbyt mocno. Staram się opanować przerażenie i powoli podchodzę do niego.
-Chodź...- odzywam się cicho, gdy widzę, że chce pobić i trzeciego z nich.
-Nie teraz.- warczy, nawet się do mnie nie odwracając.
-Niall... Prosze... Odpuść. -mówię nieco głośniej i oplatam swoje palce wokół jego ramienia, delikatnie ściskając.
Widzę, jak przymyka oczy a po chwili odwraca się w moją stronę, a ja przekładam dłoń z jego ramienia, na kark.
-Nie mogę pozwolić na to, by moi podwładni tak Ciebie traktowali.- mówi mi cicho i wzdycha na końcu.
-Wiem... -szepczę i przeczesuję palcami jego włosy.
-Muszą dostać wpierdol żeby się nauczyli.- Jego głos diametralnie się zmienia, na groźniejszy.
-Ale nie przy mnie, nie chcę żebyś kogoś lał na moich oczach. -Mówię mu, na co uśmiecha się lekko i kręci głową.
-Zobaczę co da się zrobić.- Nim zdążam się zorientować, czuję jego usta na swoich. Oddaję pocałunek, nawet gdybym nie chciała, to nie mogę się powstrzymać i całuję go mocniej.
Z moich ust wydostaje się zduszony jęk, którego nie mogłam już dłużej powstrzymać. Odsuwam się minimalnie i kładę dłonie na klatce piersiowej chłopaka, który jako jedyny wzbudza we mnie takie uczucia.
-Gdybyś teraz nie skończyła, przeleciałbym Cie na tym chodniku. -warczy uwodzicielsko na co rozszerzam powieki, jednak po chwili oboje się śmiejemy.
-Idziemy.- rzuca krótko i splata swoje palce u dłoni z moimi.
Cholerne, zajebiście przyjemne uczucie.
-Troy, zabierzesz mój motor. -mówi oschle do podpierającego się o ogrodzenie chłopaka.
-Nie jedziemy nim?- nie kryję zdziwienia.
-Nie mam dla Ciebie kasku. -odzywa się, jakbym zapytała o coś nierealnego.
Boże święty...
-Przecież to tylko kawałek. -wywracam oczami, a po kilku sekundach czuję, jak ściska mocniej moją dłoń i ciągnie mnie do przodu.
-Nie będę ryzykował, Amando. - Jego głos jest opanowany, jednak wiem, że w środku walczy przed warknięciem na mnie.
Co za koleś....
-Dobra, wyluzuj..- duszę w sobie chęć przewrócenia oczami, i macham energicznie naszymi dłońmi, w przód i w tył.
-Wszystko w porządku?- pyta, odwracając w moją stronę, swoją rozbawioną twarz.
-A nie widać?- unoszę brew i zatrzymuję ruch ręką.
Chłopak kiwa głową i uśmiecha się pod nosem.
-No zostaw to! -krzyczę oburzona, gdy Zayn przełącza mi odcinek Mentalisty, który właśnie leci w TV, na jakiś swój mecz.
-Nie, teraz ja oglądam.- wzrusza ramionami i chowa za siebie pilota.
-Ale nie skończył się nawet odcinek! Przełącz to z powrotem!- walę pięścią w łóżko.
Niall jest u siebie w biurze, nie mam pojęcia co tam robi i po co mu ono, ale mam swoje podejrzenia... Siedziałam sobie spokojnie od godziny w salonie, aż przyszedł ten palant i się rządzi!
-Mam to w dupie.- parska i podgłaśnia.
-Dupek.- syczę i zakładam ręce na piersiach.
-Co?!- Podnosi swoje cztery litery i mruży oczy.
Oho, już się boję...
Odkąd "spotykam się" z Niallem, przyzwyczaiłam się już, że jak jestem u niego, każdy ma do mnie respekt, bo wie, że gdyby coś odwalił, miałby przerąbane. Jednak mulat jest cwany, gdy nie ma przy mnie "szefa".
-Wal się.- wywracam oczami i wstaję, wymijam go i idę do kuchni się napić.
Wyjmuję z lodówki karton soku pomarańczowego i szklankę z szafki wyżej.
Opieram się o blat i piję napój.
Kurczę, mają na prawdę fajną kuchnię...
Rozglądam się dokładnie po pomieszczeniu, a po dokładniejszych oględzinach idę pobuszować po domu.
Przechodzę przez hol i idę jakimś korytarzykiem, po chwili przypominam sobie, że prowadzi on do garażu. Zawracam więc i po cofnięciu się idę na górę. Mam nadzieję, że pokój blondyna będzie otwarty, to poczytam sobie jakąś książkę, albo chociaż poleżę... Dochodzi już wpół do ósmej, więc mogłabym się zdrzemnąć.
Gdy jestem pod drzwiami, odmawiam krótką modlitwę i naciskam na klamkę.
Kurwa...
Wzdycham i idę z powrotem na dół. Przechodzę kolejny raz przez hol i skręcam w lewo, docierając pod ciemno brązowe drzwi, do biura blondyna.
Zapukać, czy nie pukać? Cholera...
Dobra, nie pukam.
Naciskam klamkę i wciskam głowę w szczelinę, widzę jak chłopak stoi tyłem do mnie i rozmawia z kimś przez telefon.
Wchodzę do środka i po cichu zamykam za sobą drzwi, po czym na palcach podchodzę do jego pleców i obejmuję go rękoma.
Chłopak lekko się wzdryga na co tłumię swój śmiech w jego plecach, a on głaszcze moje dłonie, splecione na jego brzuchu.
-Dobra, to jesteśmy umówieni. Narazie. -kończy rozmawiać i rzuca komórkę na duże, dębowe biurko. -Znudzona? -pyta, odwracając się przodem do mnie i przyciąga mnie bliżej, kładąc mi na talię dłonie.
-Gdyby nie Zayn, to dalej bym zaciekle oglądała Mentalistę...- wzdycham na co unosi brew.
-Co ten dureń znowu odwala?
-Przełączył program na jakiś mecz! - oburzona wyrzucam ręce w powietrze na co śmieje się głośno.- To nie jest śmieszne! - staram się udawać oburzenie, ale mi to nie wychodzi, bo widząc jego rozweseloną twarz, nie potrafię powstrzymać uśmiechu.
-No już, nie denerwuj się. -mruczy i całuje mnie. Z początku wolno i delikatnie, jednak dla mnie to mało i przyciągam go bliżej siebie za kark i wpijam się w malinowe usta, mojego bandziora.
-Jak tak dalej będziesz robić, to wiedz, że nie dam rady się powstrzymać...- jęczy mi prosto w usta, a ja, niewiele myśląc ponownie go całuję. Przesuwa mnie o kilka kroków w bok i popycha na ścianę. Nie wiem co się dzieje, mój mózg wytwarza niewiarygodne ilości podniecenia. Biodrami przyciska mnie do ściany, trzymając moją talię w żelaznym uścisku. Wydaję cichy jęk i rozchylam usta, dając dostęp jego językowi. Natychmiastowo to wykorzystuje i przywłaszcza sobie wnętrze moich ust. Mój język niepewnie dołącza do jego i niemal tańczą, w szalonym rytmie. Czuję na brzuchu jego stwardniałe krocze. O, mój boże...
Niall Horan, lider największego gangu w Londynie mnie pragnie. A ja... ja pragnę go tak samo mocno.
-Uwielbiam Cię...-mruczy i ściska palcami moje biodra.
Chcichoczę cicho, sama nie wiedząc dlaczego.
-Ktoś może wejść...- mówię cicho, gdy ponownie chce zatopić swój niesamowity język w moich ustach.
-Nie. - ucina i dyszy ciężko.
-Chodźmy na górę...- odzywam się po chwili kolejnej rozkoszy i niepewnie spoglądam w jego oczy.
Nie mówi nic, tylko szybko łapie mnie za rękę i ciągnie do drzwi.
Wpadamy do sypialni jak burza. Blondyn ledwo co zdążył wyjąć klucze z zamka i kopniakiem zamyka drzwi, prowadząc mnie na miękki materac. Na moich ustach formuje się mały uśmiech, za to on, ma kamienną twarz.
Gdy moje nogi zderzają się z łóżkiem, pochyla się i całuje mnie. Ma strasznie pożądliwe usta, jednak są one powolne i słodkie. Czuję, jak zaczyna podciągać mi koszulkę w górę, po czym powoli zdejmuje mi ją, gdy unoszę ręce. Rzuca materiał na podłogę i składa na moich wargach delikatny, niczym piórko pocałunek. Odsuwa się na moment i lustruje mnie wzrokiem, mam na sobie czarny stanik z ozdobną koronką, i czuję jak moje policzki nabierają krwisto czerwonego koloru.
-Kurwa, Amanda...- wzdycha.
Otula mnie ramionami i ponownie łączy nasze usta, jedną rękę przenosi w dół mojego kręgosłupa, do talii i niżej, na pośladki. Poddaję się jego sile i ulegle kładę się na materacu pod wpływem jego nacisku.
Czuję jego nabrzmiałą erekcję, matko święta...
Znów jęczę w jego usta, przeczesując palcami jego miękkie włosy. Nie chcę jednak być jedyną, rozebraną osobą w tym pokoju więc chwytam za dół jego czarnej koszulki i szybkim ruchem zdejmuję ją z niego.
Wciągam gwałtownie powietrze, widząc nad sobą umięśniony tors. Nagle zniża się i całuje każdy skrawek mojej szyi, zjeżdża niżej na dekolt i jedną ręką błądzi po mojej piersi.
Święty boże...
Schodzi bardziej w dół i kreśli językiem kółka w dół mojego brzucha, zatrzymując się na pępku.
Przygryza lekko skórę, czuję gorący jego gorący oddech. Zaraz eksploduję...
Sięga rękoma trochę w górę i odpina guzik moich spodenek. Leniwie rozsuwa zamek, nie odrywając ust od mojego brzucha, unoszę biodra, gdy zsuwa ze mnie jeansowy materiał. Nie jestem w stanie odwrócić od niego wzroku, gdy tak nieziemsko błądzi językiem po fakturze mojej skóry.
Podnosi się na łokciach i ponownie atakuje moje usta swoimi. Boże... Jakim cudem czuję to TAM???
Nagle odsuwa się i rozpina swoje spodnie, zdejmując je błyskawicznie, cały czas wpatrując się w moje oczy. Pochyla się nade mną i chwytając mnie za łydki, rozsuwa mi nogi, po czym wpełza na łóżko pomiędzy nie. Wisi nade mną, a ja wiercę się z pożądania.
-Nie ruszaj się.- mruczy i pochyla się, by pocałować wnętrze mojego uda. Zostawia mokre pocałunki dalej w górę, aż do cienkiego materiału moich majtek.
*********************
Fajny tutuł ? HAHA nie martwcie się, to taki tam dżołk z mojej strony :D
TO NIE JEST KONIEC :D
Jestem jebnięta, nie ? Kończę rozdział w takim momencie... Ygh.
Dacie radę!
Następny będzie za tydzień w piątek! :)
Do zobaczenia, misiaczki xx
CZY TY CHCIAŁAŚ MNIE ZABIĆ?! Normalnie na zawał padłam jak przeczytałam ten tytuł! Zdecydowanie żart Ci się udał!
OdpowiedzUsuńNie wiem jak wytrzymam do piątku, bez jakiejś eksplozji, ale mam nadzieję, że jakoś przetrwam!
A co samego rozdziału to N I E S A M O W I T Y! Pierwszy raz były tu takie sceny i naprawdę dobrze Ci wyszły. Super opisałaś emocje, więc bardzo miło się czytało. Achh, boski ten rozdział! Nie wiem co napisać! Świetny! Nic dodać, nic ująć!
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
Wszystkiego dobrego, trzymaj się!
~Benge xx
Jezu jak mnie wystraszyłaś rozdział super ;)
OdpowiedzUsuńUDUSZĘ CIĘ! W TAKIM MOMENCIE?!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńczekam nn
Super rozdział! Weszłam tu dzisiaj i przeczytałam na raz wszystkie rozdziały. Naprawdę zajebisty blog. Będę musiała cię polecić bo niewiem jaki cudem ty masz tu tylko 5 komentarzy jak twój blog zasługuje na najmniej 50. Czekam z niecierpliwością na nexta. Xx
OdpowiedzUsuń