środa, 18 grudnia 2013

Five

Na dworze panował pełen mrok, w dodatku siedziałam w samochodzie jednego z najgroźniejszych bandziorów Londynu, co dodatkowo sprawiało, że bałam się jeszcze bardziej.
Wśród oświetlonych światłami ulicznymi budynków, rozpoznałam kilka. Pocieszyłam się myślą, że jedzie w dobrym kierunku i być może trafię cała do domu.
Cholera.
On wie gdzie mieszkam. Skąd? Zmarszczyłam brwi, zapewne wyglądając jak niedorozwinięte dziecko.
-Chwila.- Pokręciłam głową, co spowodowało, że chłopak spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami. Kurde...
-Co?- zaśmiał się krótko pewnie z powodu tego, jak musiałam wyglądać.
-Skąd wiesz, gdzie mieszkam?
Brawo Amanda, udało Ci się wykrztusić tych kilka jakże trudnych słów. Pogratulowałam sobie w myślach, patrząc z respektem na chłopaka.
-Kochanie, mam dostęp do wielu informacji.- Uśmiechnął się lekko zerkając na mnie.-Poza tym, nie powinno Cię to interesować.- Wysyczał drugą część, hamując nagle, aż pas wbił mi się w szyję i skrzywiłam się na to odczucie.
Jak on mógł tak szybko zmieniać nastroje? Jakby miał różne osoby wewnątrz i każda po kolei sterowała nim. Dziwne...
Dlaczego stanęliśmy?Dopiero po chwili zorientowałam się, że stoimy pod moim domem. Pustym, ciemnym domem. Świetnie.
-Yhm... to... dzięki. Cześć.- Chwyciłam za klamkę, chcąc otworzyć drzwi, ale nie uległy mojemu naciskowi, usłyszałam jedynie śmiech blondyna.
-Nie tak szybko.- Zacmokał śmiejąc się pod nosem.
Okej. To jest dziwne. Czułam powoli jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej i brakowało mi tchu.
Wpatrywałam się w blondyna z szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc co zrobić.
-Nie bój się, przecież nic Ci nie zrobię. -Powiedział spokojnie i wyszedł z auta. Dokładnie obserwowałam jego każdy ruch, gdy wyszedł z auta i przeszedł dookoła niego, by podejść od mojej strony i otworzyć mi drzwi. Stał przy nich, podczas gdy ja wygramoliłam się ze środka, chciałam jak najszybciej wejść do domu, więc z myślą niezauważonej ucieczki po cichu ruszyłam w stronę ganku.
Poczułam jednak uścisk na nadgarstku i zostałam brutalnie odwrócona w stronę złoczyńcy.
Skrzywiłam się, gdy przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, pochyliłam głowę w dół, bojąc się spojrzeć mu w oczy.
-Hej, maluchu... -Szepnął mi do ucha, przez co przeszły mnie dreszcze i wzdrygnęłam się, gdy poczułam jak pociera ręką moje plecy. Że to ma mnie niby uspokoić? Dobre żarty.
Próbowałam się odsunąć, ale to tylko wzmocniło uścisk wokół mnie, więc zrezygnowana westchnęłam pod nosem i przygryzłam wargę, nie wiedząc co robić.
-Dobrej nocy.- Powiedział po czym poluźnił uścisk i puścił mnie całkowicie, wycofując się do swojego samochodu, a ja dalej stałam jak sparaliżowana.
Patrzyłam jak odjeżdża, nie mogąc się ruszyć, dopiero po kilku minutach, gdy zawiał wiatr i chłód owiał moje ciało, otrzeźwiałam i szybkim krokiem skierowałam się do domu.

Następnego dnia, gdy się przebudziłam od razu rozciągnęłam się na łóżku i westchnęłam głośno. Obróciłam leniwie głowę w stronę biurka i zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie zaraz obok tablicy korkowej. Kurwa.
Zerwałam się nagle z łóżka, zbierając po drodze ciuchy z podłogi i pognałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, bo wczoraj nie miałam już na nic siły, ubrałam się i rozpuściłam ponownie włosy, które musiałam związać do kąpieli.
Chwyciłam komórkę i widząc, że jest już za piętnaście druga, nie jedząc nic, pognałam do drzwi, pokracznie ubierając na nogi trampki po czym zamknęłam dom i biegłam w stronę Jacoba.
Mam nadzieję, że się nie wkurzy... Miałam być u niego na pierwszą. Kurwa.
Szybko spojrzałam na prawo i widząc, że jedyny samochód który jedzie jest daleko ode mnie, przebiegłam przez ulicę, dalej prując w stronę domu chłopaka.
Zdyszana chwyciłam za klamkę i byłam gotowa do wejścia, jednak przyjebałam perfidnie twarzą w białe drewno.
Co, do cholery?
Szarpnęłam kilkukrotnie za metal, ale drzwi nadal były zamknięte. Wyjęłam z kieszeni komórkę i wybrałam numer do przyjaciela.
-No? -super. Jest wkurzony.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam!- Jęczałam do słuchawki.
-Okej...- chłopak westchnął i mogłabym przysiąc, że wywrócił właśnie oczami.
-Jestem u Ciebie i jest zamknięte. Gdzie się podziewasz, przystojniaku?- Powiedziałam przesłodzonym głosem, chcąc go jakoś rozbawić, co mi niestety nie wyszło.
-Jestem w kawiarni, przy King's Cross'ie.
-Dalej się nie dało? - Jęknęłam poirytowana i zaczęłam iść w stronę najbliższego przystanku autobusowego.
-Jakbyś była na czas, to pojechalibyśmy razem, samochodem.-mruknął.
-Przecież przeprosiłam...- westchnęłam.- Będę niedługo. Buziaki.- Cmoknęłam do słuchawki i rozłączyłam się, słysząc jego chichot.
Warknęłam głośno, aż w końcu dotarłam na pierwszy lepszy przystanek autobusowy i obleciałam wzrokiem tabliczkę informacyjną. Zajebiście.
Usiadłam na ławce przystankowej i czekałam na ten zasrany miejski autobus. W tym momencie żałowałam, że kupiłam nowej dętki do roweru.
Po mniej więcej piętnastominutowym siedzeniu na ławce, przy braku jakiegokolwiek ruchu na ulicy, zdziwiłam się, jak usłyszałam silnik samochodu, a po chwili zatrzymał się przede mną czarny Mercedes GLK z ciemnymi szybami.
Okej.... To trochę dziwne...
Rozejrzałam się na boki, szukając osoby po którą mógł owy samochód podjechać, ale nie zauważyłam nikogo. W pewnym momencie obniżyła się szyba i ukazała mi się twarz nikogo innego jak Nialla.
-Potrzebujesz podwózki?- Zapytał, zdejmując czarne okulary z oczu.
Omiotłam wzrokiem samochód, po czym zatrzymałam go na blondynie. Ja pierdziele, ile on ma tych samochodów?
-W zasadzie, to za chwilę powinien być autobus. -Powiedziałam odwracając wzrok.
Usłyszałam otwieranie drzwi, a po chwili chłopak pojawił się obok mnie i przeleciał wzrokiem po tabliczce z rozkładem jazdy.
Super. Wkopałam się.
-No, jeżeli chwila to niecałe 45minut, to spoko. -Zaśmiał się perfidnie i usiadł obok mnie. Blisko. Za blisko. Odsunęłam się tyle, ile mogłam, ale to tylko rozśmieszyło go bardziej i przyciągnął mnie z powrotem do siebie.
-Możesz mnie puścić?- Zapytałam trochę speszona.

1 komentarz:

  1. Co on ją śledzi!?
    Ciekawie się rozwinęła akcja...
    Jak wróciła Jes do domu ?

    OdpowiedzUsuń