piątek, 20 grudnia 2013

Six

-Pewnie. Ale licz się z tym, że nie na długo, kochanie.- Puścił mi oczko i wstał, wyciągając dłoń w moim kierunku.
Spojrzałam na jego rękę, a później na niego, stał jak gdyby nigdy nic z lekki uśmiechem na twarzy. Taki mi się podoba, miły i uśmiechnięty. A nie przerażający i taki, którego się boję.
-No, dalej. -Ponaglił.
-Ale co?- zdziwiłam się nie wiedząc o co mu chodzi.
-Podwiozę Cię, skarbie. Wstawaj.- Pociągnął mnie za nadgarstek  w stronę samochodu. Co on ma z tymi nadgarstkami?
Dopiero po chwili zorientowałam się, co robi i zaczęłam stawiać opór.
-Co znowu?-Westchnął zatrzymując się przed maską auta.
-Nie chcę z Tobą jechać.- Powiedziałam cicho, a widząc jak powoli jego twarz zmienia wyraz, zaczęłam się bać.
Kurwa.
Chłopak zamknął oczy i wziął głęboki oddech, jakby próbując się uspokoić, po czym otworzył je ponownie i zlustrował mnie wzrokiem.
-Dlaczego?- uniósł brew, patrząc na mnie wyczekująco.
I co mu powiedzieć? "Nie chcę, bo się Ciebie boję."? Pewnie. Zrób z siebie jeszcze większą idiotkę, Am.
-Bo... bo mam zaraz autobus. - Świetnie. Teraz to już w ogóle weźmie Cię za kretynke.
Zaśmiał się krótko po czym spojrzał na mnie rozbawiony.
-Poważnie? Autobus? Amanda, wsiadaj do tego samochodu i nie pierdol, że masz za chwilę autobus, bo dobrze wiemy, że to nie prawda.- Powiedział poddenerwowany.
Przygryzłam nerwowo dolną wargę  nie wiedząc co robić, co powiedzieć.
-Nie rób tego. -warknął, przez co podskoczyłam ze strachu.
-Cz...czego? -jęknęłam.
-Nie przygryzaj wargi. -syknął robiąc krok w moją stronę.
-Co? Ale...Czemu? -pokręciłam głową nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Chryste... Po prostu tego nie rób, jasne? A teraz wsiadaj i ani słowa.- Wysyczał mi prosto w twarz i pociągnął do drzwi, po czym otworzył je przede mną i czekał aż wsiądę.
O Boże... Panie, czuwaj nade mną.
Weszłam ostrożnie do samochodu, a on trzasnął mocno drzwiami, jakby to był jakiś golf czy coś...
Zdziwiło mnie to, jak traktuje mercedesa... Takie auto, a  tak szargane. Niedorzeczne.
Chłopak wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił samochód, by po chwili ruszyć.
-To dokąd? -Zapytał zerkając w moją stronę.
-Ym... King's Cross. -Powiedziałam szybko i krótko, nie chcąc wywoływać w nim jeszcze większej agresji.
-Aż tam? -zdziwił się.
-Sam chciałeś mnie podwieźć. -wzruszyłam ramionami patrząc na drogę przed nami.
-Nie wiedziałem, że będę musiał jechać przez całe miasto...- mruknął poirytowany i przyspieszył.
-Wcale, że nie całe miasto i równie dobrze, mogłabym jechać tam autobusem.- Odburknęłam i obrzuciłam go morderczym spojrzeniem.
-Dobra, dobra. Nie denerwuj się już tak. Złość piękności szkodzi. -Zaśmiał się.
Ten człowiek mnie rozbraja. Najpierw jest super, uśmiecha się, jest miły, później ma atak furii i boję się chociażby na niego spojrzeć, a po sekundzie znów wraca radosny Niall. I weź tu człowieka zrozum.
-Bardziej już nie zaszkodzi. -westchnęłam i oparłam głowę o szybę, jednak szybko ją podniosłam gdy usłyszałam głos blondyna i poczułam jego dłoń na kolanie.
-Nie mów tak. -Spojrzał na mnie błękitnymi tęczówkami, a gdy nasz wzrok się skrzyżował poczułam dziwne ciepło w brzuchu.
Szybko jednak się opamiętałam i zabrałam jego rękę z nogi, czując jak moje policzki stają się coraz bardziej czerwone, gdy zaczął się śmiać.

2 komentarze:

  1. JESTEŚ GENIALNA PROSZĘ A NAWET BŁAGAM!! NA NEXT ♥♥♥!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa relacja ^^
    Nie ma to jak macanie po kolanku ^^

    OdpowiedzUsuń