**~~~**
Kolejny chapter pisany na telefonie, na szczęście tylko połowa :) xx
**~~**
-Co chcesz?- mruknal do sluchawki.
Chwila ciszy.
-Co?! -wykrzyknal, az podskoczylam.-Jade. -Rozlaczyl sie i zawrocil nagle samochod, dobrze,ze zawsze zapinam pas bo wyladowalabym z twarza w szybie.
-Czemu zawracamy? -zapytalam cicho, bojac sie, ze zaraz na mnie naskoczy.
-Musze zajechac do domu.-ucial.
Do domu? Cholera! Ja nie chce tam jechac.... tam jest Tom, reszta.... O, Boze.
-Nie. Nie chce. Odwiez mnie.-Zaczelam panikowac, nie chcac tam byc.
-Uspokoj sie.- Warknal i przyspieszyl.
-Ale Niall...
-Nie.-spojrzal na mnie.- Nie panikuj, nic Ci nie bedzie.
Otworzylam usta,zeby cos powiedziec, ale podniosl reke mierzac mnie wzrokiem, wiec wolalam sie nie odzywac.
Najwyzej poczekam w aucie. Tak, zamkne sie i poczekam...
Po przyjezdzie na miejsce, chlopak wysiadl a ja dalej siedzialam.
-idziesz? - Otworzyl z mojej strony drzwi i uniosl brew.
-Nie ma mowy.-mruknelam i zalozylam rece na piersi.
-Chodz.- wywrocil oczami i odpial moj pas.
-Nie.-mimo jego prob wyciagniecia mnie z auta, nie dalam za wygrana.
-Amanda, nie mam na to, kurwa czasu. Wychodz z tego jebanego samochodu. -Powiedzial niskim glosrm, zaciskajac reke na drzwiach.
Przygryzlam policzek, nie chcac dopuscic do lez.
-Ej!-uslyszelismy krzyk Harrego.-Dawaj! -zwrocil sie do Nialla, idac w nasza strone.
-Pojdziesz z Harrym.-Zwrocil sie do mnie blondyn, mowiac glosem nie znoszacym sprzeciwu. Spojrzalam sie na nich obu i powoli wysiadlam z auta.
-Jaka sukienka...-zacmokal brunet za co dostal po glowie od Nialla.
-Badz z nia przez ten czas.-powiedzial blondyn gdy szlismy do drzwi.
Chlopak widzac moje zawahanie zwrocil sie do loczka.
-Jezeli Tom tylko sie zblizy, mozesz mu wpierdolic.
-Z przyjemnoscia.-zasmiali sie oboje i weszlismy do srodka.
Dom wydawal sie byc pusty, ale krzyki gdzies z glebi zaprzeczaly temu twierdzeniu. Niall szybkim krokiem poszedl w tamta strone, a mnie Harry zaciagnal do kuchni.
-Chcesz cos do picia?-Zapytal otwierajac lodowke i wyjal sobie piwo.
-Na pewno nie to co Ty.- zasmialam sie a ten tylko sie usmiechnal.
-Mamy jeszcze cole i jakis sok.-Dodal zagladajac do szafki.
-Cole.
Chlopak wyjal puszke i podal mi, na co skinelam glowa w podziekowaniu i usiadlam na wysokim krzesle przy wysepce kuchennej.
-Jakies plany na wakacje? -zapytal podpierajac sie o zlew.
-Nie sadze... chyba, ze rodzice znowu cos wymysla...-wzruszylam ramionami.
-Moge sie zalozyc, ze jak nie oni to Jax cos wykombinuje. -Zasmial sie pod nosem.
-Co masz na mysli? -Unioslam ciekawa brew.
-No wiesz... Tak jakby jestes jego pierwsza dziewczyna.-wzruszyl ramionami i odwrocil wzrok.
Ze co?
-Ale ja nie jestem jego dziewczyną... -zmarszczyłam brwi i wzięłam łyka napoju.
-Chodzi mi o to, że... szlag by to... za dużo gadam.- Przeklął pod nosem.
-Jak zacząłeś, to skończ.- Spojrzałam na niego znacząco na co wywrócił oczami.
-Wiesz... To on jest przywódcą Dangers, i raczej nie marnował nigdy czasu na jakieś dziewczyny...- zaczął mówić, dziwnie gestykulując. Uniosłam brew.
-Bez urazy, oczywiście. -Widząc moje zmieszanie, dodał po czym machnęłam ręką, by kontynuował.
-W tym sensie, że zawsze były takie na jedną noc, Jax nigdy nie miał jakiegoś wielkiego szacunku do lasek, przeruchał je i do widzenia. -Zrobiłam wielkie oczy i niemal zachłysnęłam się colą.
Podszedł szybko i poklepał mnie po plecach, wzdychając.
-Okej?- zapytał na co kiwnęłam głową.
-Po prostu... To trochę... dziwne...- przyznałam uciekając wzrokiem.
-Dlatego też jesteśmy w jebanym szoku, że utrzymuje z Tobą kontakt.-Powiedział niemal od razu.
-Co? - spojrzałam na niego, czując jak moja twarz wykrzywia się w grymasie.
Super...
-Nie myśl, że Cię nie lubię, czy coś. -Podniósł ręce w geście obronnym na co zaśmiałam się krótko.
-Więc... Jax...- Nie wiem dlaczego, ale strasznie dziwnie wypowiadało mi się jego pseudonim, jakoś tak... obco.
-Tak, tak, tak. -Chłopak wywrócił oczami.- Tak jakby dziwkarz, ale nie mów mu, że tak go nazwałem, bo dostanę po pysku.
-Ym... Nie ma sprawy...- Zmieszałam się.
Dziwne uczucie w środku spowodowało, że poczułam się źle, gdy tylko pomyślałam o tym, że Niall sypia z dziewczynami tylko dla seksu, że nie szanuje ich...
To dziwki, idiotko!
Moja podświadomość niemal od razu zareagowała, broniąc blondyna w mojej mózgowej bitwie.
W sumie miała rację... Ale nie. Dlaczego w ogóle się z nim zadaję?!
Bo Ci się podoba, kretynko!
Ygh.... Nienawidzę siebie za tą mende, co siedzi wewnątrz mojej głowy.
-Żyjesz?- usłyszałam pstrykanie przed oczami i po chwili potrząsnęłam głową.
-Zamyśliłam się.- Chłopak zaśmiał się i dokończył piwo.
Siedzieliśmy w kuchni już jakieś pół godziny, aż powoli zaczynałam tracić cierpliwość i byłam już znudzona opowiadaniami Harrego... Chwilami nawet mnie denerwował, gdy rzucał jakieś cwaniackie teksty, nie wiem co sobą reprezentując.
Westchnęłam głośno, na co chłopak nawet nie zareagował, tylko dalej gadał coś o jakimś samochodzie, jak to go naprawiał i co tam mu się przydarzało.
W pewnym momencie usłyszałam śmiech kilku osób, na co Harry przestał gadać i podnieśliśmy wzrok na cztery postacie, wchodzące do kuchni.
-Ou...- Jeden z nich gdy mnie zobaczył, od razu się zamknął.
Spojrzałam na niego ze strachem ale po chwili zorientowałam się, że nie ma tutaj Toma.
Moje szczęście nie trwało nawet sekundy, gdy uświadomiłam sobie, że do kuchni wszedł mój porywacz i ten, który całował mnie po szyi.
Grymas niemal od razu wpełzł na moją twarz, a serce zaczęło mocniej bić.
Mulat przystanął i zatrzymał na mnie swój wzrok, lekko się uśmiechając.
-Erm... Chłopaki? -Loczek chyba widział moje zmieszanie i spróbował ich jakoś ruszyć, żeby nie stali tak gapiąc się na mnie.
-Jak długo tu jesteś?- Zwrócił się do mnie szatyn, z dziwnym znamieniem na szyi.
Nie wiedziałam, czy mam się odezwać, czy też nie, ale w ostatniej chwili postanowiłam nie dać za wygraną i udawać pewną siebie.
-Nie wiem.- wzruszyłam ramionami. -Pół godziny?- Nie będąc pewną odwróciłam twarz w kierunku Harrego.
-Taaa, jakoś tak.-Odpowiedział niemal od razu.
-Jax Cie tu przyprowadził? -zapytał mulat, na co moje serce zaczęło szybciej bić.
Spojrzałam na niego, wpatrywał się we mnie, zawzięcie nad czymś myśląc.
Otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, ale w tym momencie wszedł Niall lustrując wszystkich groźnym wzrokiem.
Żyłka na jego szyi była uwypuklona, a on sam zaciskał szczękę, cholera. Jest wkurzony.
-O co tu chodzi?- zapytał powoli, a oni spojrzeli po sobie.
-Przywiozłeś ją tu?- odezwał się mój oprawca.
-Masz z tym jakiś problem?- Niall uniósł brew wchodząc głębiej do pomieszczenia.
-Nie... Ale to jest jakieś porąbane...- mruknął pocierając kark.
-Zayn, lepiej nie zaczynaj...-Ostrzegł go ten szatyn ze znamieniem.
A więc ma na imię Zayn...
-Nie chce Ci, kurwa przypominać, że to Ty spierdoliłeś robotę.- Blondyn warknął podchodząc do niego i stając z nim twarzą w twarz.
-Skąd miałem wiedzieć, że ma z Tobą coś wspólnego?!- Podniósł głos oddalając się o krok.
-Chłopaki, dajcie już spokój.
-Liam, zamknij się.- Niall syknął do szatyna.
Oh, Liam...
-Słuchaj, to, że łaskawie puściłem w niepamięć to, co zrobiłeś, nie znaczy, że nie mogę sobie o tym przypomnieć! -Krzyknął popychając Zayna w tył.
Zakryłam usta dłonią, by nie wydostał się z nich krzyk.
-Jax, uspokój się!-Harry podbiegł i chciał odciągnąć blondyna, ciągnąc go za ramię.
-Styles, obiecuję, że jeżeli mnie nie puścisz to wpierdolę Ci jak nigdy...- wysyczał cicho, wciąż wpatrując się w mulata.
Loczek westchnął i puścił go, po czym podszedł z powrotem do mnie.
-Daj spokój...- W momencie, w którym Zayn wywrócił oczami, blondyn zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz.
Zachłysnęłam się powietrzem, widząc tak wściekłego chłopaka.
-Ha-Harry, zrób coś...- powiedziałam cicho potrząsając jego ramieniem.
-Spoko, zaraz przestanie. -Uśmiechnął się do mnie i wrócił do oglądania rozmowy.
Boże....
Zayn podniósł się z podłogi i niemal od razu skierował się do wyjścia z domu. Wystarczyło jedno spojrzenie blondyna, żeby chłopacy stojący w przejściu, odsunęli się.
Moje serce wybijało szalony rytm, wpatrywałam się jak Niall bierze szklankę i nalewa sobie wody z kranu, po czym bierze kilka łyków, następnie strzepuje kropelki z dna i odkłada ją na suszarkę.
-Co?- spojrzał na mnie robiąc głupią minę.
-Nic... -mruknęłam, pragnąc odwrócić wzrok, ale nie mogłam. To tak, jakby jego oczy były dwoma magnesami, a mój wzrok szpilką, którą on przyciąga.
-Mów. -sapnął opierając się o blat, obok Liama.
Przygryzłam dolną wargę, ale widząc jego zmieniający się wzrok, od razu wypuściłam ją z uścisku zębów.
-Możemy już jechać do domu?-zapytałam nieśmiało, tym razem przenosząc wzrok na Liama, który zaśmiał się cicho pod nosem.
-Taaa...- Blondyn mruknął i trącił szatyna ramieniem, idąc w moją stronę.
-Narazie!- Liam pomachał mu, niczym dziecko a ten wystawił w jego stronę środkowy palec co wywołało śmiech u wszystkich tu zebranych, oprócz mnie.
-Chodź.- Powiedział z pełnym uśmiechem, na co sama się rozweseliłam.
Mówiłam już, że uwielbiam uśmiechniętego Nialla?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz