Nie jestem w stanie się nie ruszać. Czuję, jak gorąco rozpala mnie od środka, dyszę ciężko, gdy jego ręce przesuwają się na moje biodra, a potem palec wślizguje się pod cieniutką koronkę majtek.
O rany...
Chłopak wydaje z siebie głośny pomruk, pieszcząc ustami skórę mojego brzucha. Jęczę, starając się nie wydawać głośnych odgłosów, czując to słodkie doznanie. Matko, jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłam...
-Jesteś taka delikatna...- szepcze i szybko podciąga się w górę, by złączyć nasze usta.
Nie mogąc się oprzeć, wplatam palce w jego włosy i podczas tańca naszych pożądliwych języków, ciągnę za nie. Wiem, że mu się to podoba, potwierdzają to jego pomruki.
Jego dłoń wsuwa się powoli TAM. Czuję, że zaraz eksploduję. Raz mi gorąco, raz zimno, mam dreszcze.
Cholera...
-Cudownie wilgotna...- kreśli małe kółeczka palcem wokół mnie. Boże... Szepcze mi w usta w przerwie między pocałunkami.
Matko przenajświętsza.... Serce wali mi niczym młot.
Gdy palce chłopaka próbując zdjąć ze mnie cienki materiał, w mojej głowie zapala się czerwona lampka.
-Niall...- odsuwam się jak tylko mogę, od jego rządnych władzy ust.
-Shh... Nie zrobię Ci krzywdy.- Mówi, patrząc błękitnymi tęczówkami w moje oczy.
Przygryzam dolną wargę, a on mruczy gardłowo i rzuca się na moje usta, nie dając mi dojść do słowa. Przygryza ją, pieszcząc później językiem całe moje podniebienie. Nie mogę powstrzymać jęków, czując coś tak szalonego.
Dłonią zaczyna sunąć z powrotem w górę, delikatnie pociąga za materiał w dół, odsłaniając moją pierś, nie zamierza się jednak długo męczyć z moim biustonoszem, bo unosi mnie do góry i łapczywie odpina zapięcie stanika i niemal zrywa go ze mnie, ponownie rzuca mnie na materac i zanurza twarz w zagłębieniu między moimi piersiami.
O rety...
Jego palec wskazujący przesuwa się wokół mojej piersi, zataczając małe kółeczka na sutku. Powtarza to na drugiej i, o boże...
Moje dłonie zaciskają się na prześcieradle, wewnątrz mnie wszystko aż buzuje.
Czuję chłodny podmuch, gdy chucha zimnym powietrzem w moją klatkę piersiową, nagle, jego usta zamykają się na moim sutku i zaczyna go delikatnie ssać.
Zwijam się z rozkoszy, jęcząc i ciężko dysząc.
-Och... -odchylam głowę, jęcząc, gdy przechodzi z tymi czynami do drugiego sutka.
Całuje mnie mocno, gdy jego język w moich ustach tłumi moje jęki.
Teraz już wiem, czemu Jess tak się jara tymi całymi kontaktami zbliżeniowymi...
Niall spogląda na mnie z zadowoloną miną, a ja czuję, jak moja twarz jest cała czerwona.
-Jesteś taka piękna...- mruczy i znów mnie całuje.
Mam nierówny oddech, dyszę ciężko i... chcę więcej.
Jego ręce przesuwają się na biodra, aż w końcu jego palce wślizgują się za materiał majteczek i od razu zjeżdża dłonią w dół.
-Pragnę Cię...- sapie, gdy kreśli palcami małe kółka TAM.
-Niall...- mówię przepraszająco, jednak kręci głową i składa na moich ustach miękki pocałunek.
-Nie bój się... Tylko pozwól mi sprawić Ci przyjemność... -szepcze, niemal błagając.
Boże...
Kiwam twierdząco głową na co kolejny raz całuje mnie, i powoli kontynuuje swoje ruchy.
Jestem cała rozpalona, jego męskość jest tak twarda.... Czuję go całego, przy moim ciele.
Nagle wsuwa we mnie jeden palec, a ja wydaję z siebie krzyk, jednak zostaje on stłumiony w jego pocałunku. Gdy robi to ponownie, jęczę. Masuje dłonią moją łechtaczkę a ja znów krzyczę.
Wchodzi we mnie palcem coraz mocniej i szybciej, czuję jak w dole mojego brzucha, zaczyna wszystko bulgotać.
-Spróbujemy dwa...- mówi wolno, a wręcz szepcze w moje usta.
Dwa? Ale co, dwa?
Oh.
Wydaję z siebie głośny jęk, przygryzając jego dolną wargę, gdy czuję, jak wpycha we mnie dwa palce. Czuję na dole przyjemny ból, gdy wkłada je i wysuwa, raz, za razem.
Zamykam oczy, nie mając siły utrzymać ich dłużej otwartych.
-Niall...- jęczę, czując nieznane mi dotąd uczucie. Zaczynają mi drętwieć nogi.
-Dalej, maluchu...- sapie prosto w moje usta i coraz szybciej pracuje palcami.
O rety, co się ze mną dzieje?
Gdy mocno wbija we mnie swoje palce, czuję, jak rozpadam się na miliony malutkich kawałeczków, krzycząc głośno w jego usta. Mam zdrętwiałe ciało i potargane konwulsje. Całuje mnie mocno i powoli zaprzestaje swoich ruchów.
Boże, to było nadzwyczajne...
Wyjmuje swoje narzędzie zbrodni i podnosi je sobie do ust, a ja patrzę jak je oblizuje. Wciąż dyszę ciężko, po spełnionym orgazmie.
-Mhm... pyszne.- mruczy i kładzie się obok mnie, podpierając na łokciu.
Mam zamknięte oczy, czuję, jak powoli uspokaja mi się rytm serca i moja twarz przybiera naturalnego koloru.
-Hej... -słyszę jego delikatny głos i czuję jak odgarnia mi włosy z czoła.
Otwieram oczy i uśmiecham się. Muszę się uśmiechnąć. Nie mogę przestać, a on odwzajemnia go i pochyla się, składając miękki pocałunek na moim czole.
-To było...- zaczynam, ale nie potrafię tego wszystkiego ubrać w słowa.
-Nie ma za co.- śmieje się cicho i obsypuje delikatnymi pocałunkami moją szyję. Unoszę dłonie i kładę je na jego policzkach, podciągając go na wysokość mojej twarzy.
Taki piękny...
Przejeżdżam palcami po fakturze jego gładkiej skóry, odgarniam włosy z czoła i nie mogę się powstrzymać, przed położeniem palców na jego wargach.
Są tak zajebiście miękkie...
Podczas gdy ja skanuję wzrokiem jego całą twarz, po kawałeczku, on obrał sobie tylko jeden punkt do wpatrywania- moje oczy.
Jestem zmęczona, ale pragnę patrzeć na niego cały czas.
-Jesteś moja...- szepcze i pochyla się, całując mnie delikatnie.
-A Ty mój.- uśmiecham się lekko, gdy odsuwa się i unosi zabawnie brew.
-Twój.- powtarza i kolejny raz całuje moje czoło.
Ziewam przeciągle, co zauważa i kładzie się na poduszkę, podciągając mnie za sobą, po czym przykrywa nas cienkim kocem.
Jestem tak wyczerpana, że niemal od razu zapadam w sen, leżąc na klatce piersiowej blondyna. Jego delikatne ruchy dłońmi, którymi błądzi wolno po moich plecach, są niczym kołysanka.
Gdy się budzę, jest ciemno. Nie mam bladego pojęcia jak długo spałam. Przeciągam się pod kocem i... zaraz, zaraz.
Gdzie jest Niall?
Siadam na łóżku i mrużę oczy, by dostrzec coś więcej, prócz ciemności. Wyciągam rękę i po omacku staram się znaleźć komórkę, która powinna być na szafce nocnej, tuż przy łóżku. Niall zawsze ma drugi telefon i zawsze tu leży.
Wciskam guzik i rozświetlony ekran, razi moje oczy. Cholera, jest już druga w nocy.
Wstaję z łóżka i świecąc komórką, staram się znaleźć ciuchy. Widzę jakiś materiał, więc schylam się i podnoszę go, okazuje się to koszulka blondyna. Zakładam ją na siebie i kieruję się do wyjścia.
Idąc do drzwi, moje stopy wplątują się w coś, jak się po chwili okazuje-moją koszulkę.
Wychodzę z pokoju i schodzę na dół, trzymając się poręczy, bo jest strasznie ciemno.
Dopiero z salonu dochodzi jakieś światło. Marszczę brwi i idę tam wolnym krokiem, aż w końcu staję w wejściu i opieram się o ścianę, widząc jak pochylony Niall siedzi nad stertą papierów.
Ze skupieniem pisze coś długopisem, a następnie kreśli linijkę na innej kartce. Nie mogę się powstrzymać, od wpatrywania się w jego cudowne ciało. Siedzi plecami do mnie, ma na sobie tylko spodenki koszykarskie.
Oh, boże..
-Czemu nie śpisz?- nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy spojrzał na mnie.
Kręcę szybko głową i powoli podchodzę do kanapy, na której siedzi blondyn. Związuję włosy gumką z nadgarstka i siadam obok niego.
-Nie było Cię jak się przebudziłam...- wzruszam ramionami i podnoszę na niego wzrok.
-Muszę skończyć papierkową robotę.- wywraca oczami a następnie przelotnie całuje mnie w usta.
Moje serce wykonuje po raz tysięczny tego dnia, fikołka.
-Dużo Ci jeszcze zostało?- pytam i ziewam, zakrywając usta dłonią.
-Wracaj do łóżka.- ignoruje moje pytanie i mówi stanowczym głosem.
-Niall...- wzdycham i kładę rękę na jego umięśnionym ramieniu.
Ku mojemu zdziwieniu, chłopak zdejmuje ją z siebie i przykłada do ust, całując wnętrze mojej dłoni.
-Idź spać...- Jego głos jest miękki, ale wiem, że jest w nim nutka stanowczości.
-Nie zasnę bez Ciebie.- Przygryzam lekko dolną wargę, a on natychmiastowo łapie mnie za brodę i uwalnia ją z uścisku moich zębów, a następnie pochyla się i całuje mnie przeciągle.
-Nie rób tak. -Niemal syczy. -Idź na górę, zaraz przyjdę. -mówi, gdy odsuwamy się od siebie.
Kiwam głową i wstaję, jednak nim decyduję się odejść, wplątuję palce w miękkie włosy chłopaka i przeczesuje je chwilę.
-Pospiesz się. -szepczę i wracam do sypialni.
Rankiem, budzę się przez dzwoniący telefon. Warczę gardłowo i próbuję wstać, jednak nie mogę, bo jestem w mocnym uścisku ramion chłopaka.
Cholerny telefon!
Zdejmuję z siebie jego ramię, jednak od razu się budzi i przeciera dłonią oczy.
-Co jest?- pyta głosem przepełnionym poranną chrypką.
-Puść mnie, telefon dzwoni.- czy on jest głuchy?
Chłopak jęczy i uwalnia mnie ze swoich objęć, po czym przewraca się na brzuch i zdaje mi się, że ponownie zasypia.
Wyjmuję szybko komórkę ze spodenek i wciskam zieloną słuchawkę, widząc, że dzwoni przyjaciółka.
-Ostatni raz wybroniłam Ci dupę przed twoim ojcem. -warczy a ja mrużę oczy.
-Co? -szepczę, i spoglądam na chłopaka. Śpi...
-Gdzie Ty, kurwa jesteś?! Twój ojciec dzwonił wczoraj do mnie, bo ponoć nie odbierałaś telefonu, a ja, jak zwykle do cholery, musiałam nadstawić za Ciebie karku i wkręcić mu, że śpisz u mnie i się właśnie kąpiesz a komórki nie słyszałaś!- Ygh.
Wywracam oczami i wychodzę na palcach z pokoju, czując, że to nie będzie krótka rozmowa.
-Czy Ty mnie w ogóle słyszysz?!- kolejny raz wydziera się, aż muszę odsunąć komórkę od ucha.
Zamykam za sobą cicho drzwi i siadam na schodach.
-Tak, tak. Dzięki, Jess.- wzdycham i ziewam przeciągle.
Która to godzina?
-Gdzie Ty, u diabła jesteś, co?- pyta, a ja zagryzam wnętrze policzka, przypominając sobie wczorajszy wieczór.
-Erm... U Nialla....- mówię niepewnie i po chwili słyszę jak zaciąga się głośno powietrzem.
-SERIO?!- wręcz piszczy.
-No...- ucinam krótko.
-Aw.... moja mała dziewczyna już nie jest mała. -dziewczyna śmieje się, a ja mam ochotę jej przywalić.
-Zamknij się.- syczę, jednak po chwili zaczynam się śmiać razem z nią.
Słyszę skrzek otwieranych drzwi, więc obracam się szybko i widzę jakiegoś chłopaka, z wytatuowaną całą klatką piersiową, łącznie z szyją. Ma kolczyka w dolnej wardze i na lewej brwi...
Kto to, do cholery?
-Musimy się dzisiaj spotkać, opowiesz mi, co tam się działo.- chichocze podekscytowana, a ja nie mogę oderwać wzroku od groźnego spojrzenia nieznajomego.
Idzie w moją stronę wolnym krokiem, szurając bosymi stopami po podłodze.
-A Ty to...? -zwraca się do mnie grubym głosem.
Odsuwam komórkę od ucha i po odchrząknięciu próbuję opanować swój głos.
-Jestem... Am...- mówię na co marszczy brwi, a następnie macha na mnie lekceważąco ręką i mija mnie, schodząc po schodach.
-Jesteś tam? HALO! -słyszę krzyk przyjaciółki, który przywraca mnie na ziemię.
-Tak, tak. Przepraszam. Zadzwonię do Ciebie później, pa.- rozłączam się, nie dając jej dojść do słowa. Tata dzwonił?
Sprawdzam połączenia i... cholera!
Mam osiem nieodebranych telefonów od taty, ygh... Dobrze, że Jess wszystko wyjaśniła.
Zerkam w róg ekranu i rozszerzam oczy, widząc, że dochodzi już dwunasta w południe!
Boże święty, rzadko kiedy spałam tak długo...
Mój brzuch zaczyna domagać się jedzenia, więc decyduję się od razu zejść do kuchni i zrobić także śniadanie dla śpiącego królewicza, tam, na górze.
Docieram do pomieszczenia, po którym roznosi się zapach świeżo zaparzonej kawy, który rozkoszuje moje nozdrza.
Na stołku, przy wysepce kuchennej siedzi ten sam chłopak, który mijał mnie na górze, pijąc kawę.
Podnosi na mnie wzrok, jednak staram się nie bać jego ostrego spojrzenia i podchodzę do lodówki.
Wyciągam z niej sześć jaj i masło, kładę to na blacie i zaczynam szukać patelni. Zaglądam najpierw do piekarnika, jednak okazuje się to pudłem, więc zaglądam do wszystkich szafek po kolei.
Słyszę cichy śmiech za plecami, jednak ignoruję go. Dupek.
W końcu znajduję w ostatniej szafce patelnię i wyjmuję ją, rzucając wredne spojrzenie wytatuowanemu gościowi.
Odpalam gaz i stawiam na nim metalową powłokę, po czym wybijam na nią wszystkie jajka, odkrawam kawałek masła i dodaję je, po czym wyjmuję z koszyczka stojącego na wierzchu, sól, pieprz i chilli.
W czasie, gdy jajecznica dochodzi, smaruję kilka kromek chleba masłem i kładę je na dużym talerzu.
Znajduję na górnej półce tacę, na której stawiam talerze z jajecznicą i chlebem, oraz upycham na niej dwa kubki z gorącą, czarną kawą, po czym odmawiam krótką modlitwę by tego wszystkiego nie wywalić i idę do sypialni.
Stawiam tacę na komodzie i podchodzę do łóżka, siadam na brzegu i kładę rękę na głowie blondyna, zaczynając bawić się jego włosami.
Gdy nie reaguje, przenoszę ją nieco w dół i zaczynam miziać go po karku, a następnie po ramionach.
Słyszę po chwili cichy pomruk i blondyn porusza się, a zaraz po tym podciąga się na łokciu i odwraca na plecy, patrząc na mnie błękitnymi oczami.
-Głodny?- pytam, a na jego twarzy formuje się szeroki uśmiech.
Matko, jak ja kocham ten uśmiech...
Wstaję i przenoszę tacę z gorącym posiłkiem na łóżko, gdy już usiadł po turecku. Wdrapuję się na drugą stronę i także zaczynam jeść.
-Nie wypuszczę Cię stąd. - chłopak odzywa się z pełną buzią.
Chichoczę i kiwam głową z dezaprobatą.
-Jesteś szalony.- mówię krótko i biorę łyka kawy.
Mm... pyszna.
Gdy kończymy jeść, zaczyna dzwonić komórka chłopaka, warczy wkurzony i sięga po nią.
-Jax. -mówi krótko. -Nie. Pojedzie Liam. -bierze łyka kawy i patrzy na mnie. -Chyba Cie pojebało.- drwi, a na jego ustach pojawia się cwany uśmieszek. -Ile? -pyta a następnie zastanawia się nad czymś, przeczesuje ręką włosy i oblizuje usta.
Cholera, nie rób tak!
-Zgoda. Zwycięzca zgarnia wszystko. -mówi i rozłącza się, rzucając telefon z powrotem na szafkę.
Odkładam pusty kubek na tacę i patrzę na niego, zbyt ciekawa o co chodzi.
-Nie patrz tak.- wzdycha i kończy swoją kawę.
-O co chodzi?- pytam i wstaję, zabierając naczynia po czym kładę je znów na komodzie.
-Jadę dzisiaj po nowy samochód.- mówi podśmiechując się pod nosem, a ja maszczę brwi i siadam na materacu.
-Tak po prostu?- unoszę brew, na co kiwa głową.
-Wrócę późno....- Patrzy na mnie nieodgadnionym wzrokiem, a ja zaczynam łapać o co chodzi.
Nowe auto, jego rozmowa... O, nie.
-Wyścig?- pytam, po przełknięciu wielkiej guli, formującej się w moim gardle.
-To nie powinno się nazywać wyścigiem, bo ten fiut nie potrafi jeździć. -parska śmiechem, jednak ja nie mam powodów do żartów.
Może mu się coś stać, policja może go złapać...
Nie, nie, nie.
-Niall... musisz to robić? -pytam i wdrapuję się na jego kolana, siadając na nim okrakiem.
-Maluchu, nic mi nie będzie.- Super, jeszcze czyta mi w myślach.
-Boję się o Ciebie...- szepczę i wtulam twarz w zagłębienie jego szyi.
Tak pięknie pachnie...
-Wrócę cały, obiecuję. -mówi i głaszcze mnie opiekuńczo po plecach.
Obyś dotrzymał słowa.
***************************
Zastanawiałam się z milion razy, czy dodać go dzisiaj i jednak... Dodaję :)
Od razu uprzedzę was, nie mam pojęcia kiedy będzie następny, bo mam masę roboty i brak czasu na pisanie i sprawdzenie rozdziału...
Postaram się dodać następny tak, jak zazwyczaj, czyli ok. tydzień- dwa.
Lots of love xx
Komentujcie, błagam... Nie wiem czy mam to dalej pisać, skoro nikt nie czyta.
***************************
Zastanawiałam się z milion razy, czy dodać go dzisiaj i jednak... Dodaję :)
Od razu uprzedzę was, nie mam pojęcia kiedy będzie następny, bo mam masę roboty i brak czasu na pisanie i sprawdzenie rozdziału...
Postaram się dodać następny tak, jak zazwyczaj, czyli ok. tydzień- dwa.
Lots of love xx
Komentujcie, błagam... Nie wiem czy mam to dalej pisać, skoro nikt nie czyta.