środa, 5 marca 2014

Twenty four

Gdy wjeżdżam z powrotem na posesję, o mało co, nie potrącam człowieka. Z moich ust wychodzi głośny wrzask i szybko daję po hamulcu. Samochód gaśnie, a ja czuję, jak moje serce wali ze zdwojoną siłą.
Oddycham ciężko, nic nie słyszę, jestem zbyt oszołomiona tym, co się właśnie stało.
Powoli podnoszę wzrok i widzę opierającego się o maskę bruneta, z ręką na piersi.
-Wszystko okej?- czuję dotyk czyjejś dłoni na ramieniu, odwracam się i widzę blondyna.
Oh...
Kiwam lekko głową i drżącymi dłońmi odpinam pas, po czym na ślepo szukam klamki. Gdy wychodzę z auta, szybko podbiegam do chłopaka, którego o mały włos nie przejechałam.
-Boże... Tak strasznie przepraszam... Ja... ja nie chciałam... ja... -tłumaczę się zdenerwowana i nie potrafię poprawnie skleić zdania.
-Nic mu nie będzie.- słyszę głos Nialla i obracam się w jego stronę.
-O mało co go nie potrąciłam,a  Ty mówisz, że nic mu nie będzie?!- wykrzykuję i zaczesuję nerwowo włosy opadające mi na twarz.
Boże...
-Jest okej, serio. -odzywa się "poszkodowany", a ja patrzę na niego ze zdziwieniem.
-To, że on tak powiedział, nie znaczy, że tak jest.- mruczę wskazując palcem na blondyna stojącego obok mnie, wiedząc o co chodzi.
Niall jest liderem gangu, co powie, uważają za święte i nikt mu się nie sprzeciwi.
Tak też teraz wiem, że chłopak mówi tak tylko dlatego, że Niall wcześniej wtrącił swoje trzy grosze.
-Skarbie, uspokój się, dobra?- Odzywa się stonowanym głosem i mruży oczy. Wiem, że się zdenerwował, ale nie obchodzi mnie to teraz.
Człowiek często podejmuje pochopne decyzje, wcale się nad nimi nie zastanawiając.
-Nie mów tak do mnie, do cholery.- unoszę ręce w geście frustracji.
Nie mam pojęcia, czemu czepiam się teraz takich szczegółów, ale czuję, że jeśli nie zainterweniuję, to znowu przegram.
-Max, odstaw auto do garażu. -odzywa się, na co ten kiwa głową i szybko zajmuje miejsce kierowcy.
Serce bije mi w przyspieszonym tempie, ale to tylko dlatego, że znów kłócę się z tym cholernym, farbowanym cwaniakiem.
Odsuwam się na bok, gdy słyszę jak odpala silnik i patrzę jak jedzie w kierunku budynku.
Gdy wracam wzrokiem na blondyna widzę złość w jego oczach, krzyżuję ręce na piersi, chcąc pokazać moją determinację, na co kiwa głową z cwanym uśmieszkiem i po chwili znów poważnieje, ruszając w kierunku drzwi wejściowych willi.
Patrzę na niego z niedowierzaniem, gdy jest już dziesięć metrów ode mnie nagle odwraca się.
-Idziesz?- pyta unosząc brwi.
-Idę.- syczę i szybkim krokiem kieruję się do wejścia, wymijam chłopaka i wchodzę do środka.
Nie ważne, że nie znam tego domu, idę przed siebie białym korytarzem i staram sobie przypomnieć drogę do jego pokoju.
Gdy docieram do schodów, słyszę trzask drzwi. Czyli dopiero wszedł...
Wchodzę na górę i rozglądam się po korytarzu, cholera.
Zastanawiam się, które to były drzwi, jednak po chwili wzdycham i stwierdzam, że zajrzę do tych na końcu.
Już prawie jetem pod pokojem, gdy nagle z jednego z nich wychodzi jakiś facet. Mierzy mnie wzrokiem, a ja jego.
Jest wzrostu Nialla, ma na sobie czarne jeansy i biały top, opinający jego mięśnie. Jest krótko ścięty i właśnie głupawo się do mnie uśmiecha.
Nie mam pojęcia co robić, więc po prostu staram się go wyminąć i chwytam za klamkę do pokoju blondyna, jednak gdy ją naciskam, drzwi nie ustępuję.
-Kurwa...- cicho przeklinam i słyszę śmiech tego gościa.
-Chyba nie myślałaś kochanie, że wejdziesz tam tak po prostu. -patrzy na mnie z kpiną, na co mierze go wzrokiem i zakładam ręce na piersi.
-Odwal się.- spluwam, nie wiedząc skąd u mnie tyle odwagi...
Może dlatego, że czuję się tu... wyższa?
Powoli podchodzi do mnie, na co unoszę brew, ale tak na prawdę zaczyna mnie przerażać.
-Nie mam pojęcia co tutaj robisz, ale chętnie się tobą zajmę. -mówi cicho i pochyla się nade mną.
Na moją twarz wpełza grymas i szybko odsuwam go od siebie i wymijam, chcąc wrócić na dół.
-Kochanie, i tak daleko nie zajdziesz. -słyszę jego śmiech.
Odwracam się i pokazuję mu szybko środkowy palec, na co wkurza się i przyspiesza krok.
Uśmiecham się sama do siebie jak idiotka i szybko zbiegam po schodach.
Czuję się jak w jakiejś grze, serio.
Nie biegnę już, tylko szybko idę i skręcam w lewo, w duchu modląc się, by trafić do salonu.
-No... poczekaj złotko.- słyszę głos tego faceta i przeklinam w duchu.
Zatrzymuję się na chwilę i szybko zawracam po czym znajduję się w korytarzu głównym, podbiegam do wejścia do salonu i zaraz przy nim zwalniam.
Uśmiecham się tryumfalnie, widząc siedzącego w fotelu blondyna, a oprócz niego na kanapie siedzi Zayn i Max. Wszyscy patrzą na mnie zdziwieni, na co kręcę głową i siadam zdyszana na oparciu skórzanego fotela, gdzie siedzi ten dureń.
-Z czego się tak cieszysz?- pyta mnie unosząc brew.
-Z głupoty jednego z twoich ludzi.- śmieję się i kiwam głową.
-Co? -marszczy brwi i patrzy na mnie wyczekująco.
-Zaraz zobaczysz. -mówię szybko.- No, o ile ten kretyn skapnie się, że jestem w salonie.- wywracam oczami i opieram się plecami o oparcie fotela.
Chłopaki oglądają jakiś program motoryzacyjny, a ja staram się zrozumieć z niego chociaż słowo.
Nagle słyszę cmokanie, odwracam głowę i widzę tego wieśniaka.
-Mówiłem, że Cię znajdę, złotko.- uśmiecha się złośliwie i powoli do mnie podchodzi.
Szturcham łokciem Nialla na co wychyla się i patrzy raz na mnie, a raz na tego faceta.
-Jax, nie wiedziałem, że lubisz takie cwaniary. -śmieje się i siada na oparciu kanapy, obok mulata, który zdaje się ignorować całą tą sytuację i jest pochłonięty programem.
-A ja nie wiedziałam, że na świecie są tacy idioci.- prycham.
Czuję rękę blondyna na swoim udzie i po chwili ją zacieśnia, chyba chce mi dać tym do zrozumienia, że mam się zamknąć. Cóż... Nie mam takiego zamiaru.
-Chętnie pożyczę ją na moment, zobaczymy czy będzie tak samo szczekać. -Odgryza się, a ja czuję jak sie we mnie gotuje. Obsuwa się i siada na kanapie już w bardziej cywilizowanej pozycji.
Co za palant!
Już mam się odezwać, ale blondyn wyprzedza mnie.
-Uwierz, że będzie jeszcze bardziej.- mówi z chrypką i wyczuwalnym wkurwieniem.
Co?!
On tak na poważnie?
Unoszę brwi i obracam głowę w jego stronę, na co posyła mi mały uśmieszek i pociera dłonią moją nogę.
-Dobra, mam dość.-Wstaję sfrustrowana i unoszę ręce w geście poddania.
-Tak szybko? -blondyn dziwi się z coraz większym uśmiechem na ustach.
-Będziesz tu siedział?-pytam go, na co kiwa głową. -Chcę iść na górę.
-Droga wolna. -wzrusza ramionami i wraca wzrokiem na ekran telewizora.
Wydaję z siebie dźwięk niezadowolenia i podchodzę do niego, po czym pochylam się i chwytam za prawą kieszeń bluzy, którą ma na sobie po czym wkładam do niej dłoń.
Cholera. Pusta.
Robię to samo z drugą i w trakcie macania chłopak śmieje się cicho.
-Co ty robisz?- dziwi się.
-Szukam klucza, Einstein'ie.- mruczę i czując, że obie kieszenie są puste, prostuję się.
-Trzeba było tak od razu.- śmieje się i wyciąga z kieszeni w spodniach pęczek kluczy, po czym rzuca je do mnie, łapię je w ostatnim momencie i ciskając w niego piorunami z oczu wychodzę z salonu.
Jednak zostaję chwilę za ścianą słysząc głosy.
-Przecież Ty nikomu nie pozwalasz wchodzić do pokoju. -słyszę zdziwienie w głosie Zayna.
-Odwal się. -syk blondyna i nagle śmiech całej trójki.
Wywracam oczami i idę na górę, nie chcąc siedzieć w męskim gronie.  

*~~*
Stwierdziłam, że dodam rozdział już dziś, jednak nie wiem kiedy będzie następny... xx
*~~*

2 komentarze:

  1. Kolejny cudowny rozdział! Jak wcześniej pisałam, opowiadanie z rozdziału na rozdział się jeszcze bardziej rozkręca! Nie mogę się doczekać następnej części!
    Z niecierpliwością na nią czekam! ~Benge

    OdpowiedzUsuń